Jak wycenić rękodzieło?

 

Sprawa wydaje się prosta na pierwszy rzut oka:

Materiał + Praca + Koszty dodatkowe = Cena

Bezwzględne prawa marketingu i gospodarski rynkowej obowiązują także tych, którzy wcale się nimi nie przejmują, więc może warto się chwilę zastanowić.

Piszę tego posta bo zawsze miałam problem jak wycenić moją pracę, ile warte jest to co robię… Podejrzewam, że każdy rękodzielnik miał kiedyś taki dylemat. Chodzi o zachowanie tej chwiejnej równowagi pomiędzy opłacalnością dla twórcy a możliwościami sprzedaży… Nie mogę jednak patrzeć jak niektórzy twórcy pozwalają, by pogoń za coraz niższą ceną niszczyła oryginalność, jakość i staranność wykonania! Stąd już tylko krok do masówki i chińszczyzny…

Nie wierzycie? Oto prosty przykład – dużo ostatnio robię na drutach, więc posłużę się przykładem z tej dziedziny. Będzie to projekt prezentowy – ażurowy szal dla mojej przyjaciółki Tygrysicy

Projekt: starannie go wybierałam, zajęło mi to około godziny, by efekt był zachwycający i jednocześnie bym była w stanie go wykonać z moimi umiejętnościami
Przygotowanie: w tym wypadku było tego niewiele, bo nie  robiłam próbki, pozostaje zatem tylko wybór włóczki
Wykonanie: w wolnym czasie zajmuję się tylko tym projektem – zakładając, że nigdzie się nie pomylę i nie będę musiała pruć czas „produkcji” to około 20 godzin
Wykończenie: około 2 godzin, bo trzeba powszywać luźne końcówki, wyprać chustę i zblokować, by w pełni zaprezentować jej urodę i by trwała ona w czasie jak najdłużej
Sprzedaż: (podpunkt w tym konkretnym wypadku nieobecny, ale niezwykle ważny w innych) Zrobienie dobrej jakości zdjęć i ich obróbka, przygotowanie opisu, publikacja w internecie, potem jeszcze pakowanie i kolejka na poczcie – to wszystko trwa, co najmniej 2 godziny dla każdego przedmiotu
PRACA RAZEM: 25 godzin

Koszty materiałów są najłatwiejsze do policzenia, od razu wiadomo ile kosztowała dana włóczka (w moim wypadku to jeden kłębek – koszt około 25 złotych)
MATERIAŁY RAZEM: 25 złotych

A to przecież jeszcze nie wszystko, bo dochodzą jeszcze nieuniknione koszty:
nauki (książki, czas poświęcany na naukę, kursy, płatne tutoriale) 
amortyzacji narzędzi (dobrej jakości druty to w moim wypadku 200 złotych za zestaw, do tego aparat fotograficzny, komputer, czasem jeszcze jakieś inne akcesoria…)
prowizji dla pośredników (pobierają ją wszystkie podmioty w całym łańcuchu pokarmowym – galerie internetowe, pośrednicy finansowi, emitenci reklam i inni)

INNE KOSZTY RAZEM: szacuję je na około 10 złotych, żeby łatwiej się liczyło

Zatem szal wart jest 25 złotych oraz 25 godzin pracy. Liczmy więc dalej – minimalna płaca brutto w gospodarce w roku 2012 to 1500 złotych, w przeliczeniu na stawkę godzinową to 9,375 zł/h

KOSZT CAŁKOWITY SZALA TO PONAD 260 ZŁOTYCH!

Powiem więc bolesną prawdę – nie każdego stać na przedmioty ręcznie robione! Zamiast zatem próbować na siłę obniżyć cenę wybierając gorsze materiały, wzory i wykonanie podkreślajmy to co jest najważniejsze w ręcznie robionych przedmiotach. Dumpingowe ceny psują rynek nie tylko szkodnikom, ale wszystkim, spada jakość i klientom wydaje się, że cudza praca może być za free…

Proponuję zatem wszystkim osobom, które sprzedają na Allegro swoje wyroby za śmieszne ceny, żeby zaczęły je rozdawać za darmo. Skoro to dla nich hobby i nie utrzymują się z tego, nie interesują ich dodatkowe dochody lub praca zawodowa związana z rzemiosłem to będzie najbardziej sprawiedliwe dla wszystkich wyjście. Klienci się ucieszą, bo nie będą musieli płacić, twórcy odzyskają w domu nieco przestrzeni, którą będą mogły zająć za jakiś czas nowe dzieła, a ceny może wreszcie uzyskają właściwy, realistyczny poziom.

Jeśli zgadzasz się z moimi wnioskami, proszę udostępnij ten materiał znajomym na Facebooku czy Twitterze, wyślij im link lub umieść podobne wyliczenie dla własnej pracy i daj mi o tym znać mailowo lub w komentarzu, wtedy dołączę Twój link do tego posta.

WYLICZENIA INNYCH RĘKODZIELNIKÓW:

 

Proszę podziel się tym postem – udostępnij go na Facebooku lub wyślij osobom, które Twoim zdaniem powinny go przeczytać. Chciałabym, by każda osoba, która wycenia pracę swoich rąk robiła to świadomie i nie szkodziła innym swoją niewiedzą…



Continue Reading

Entrelac – pierwsze starcie :)

No i spotkaliśmy się we czwórkę na placu boju: ja, włóczka Himalaya Padisah, druty Hiya Hiya 5,5 mm, no i on we własnej osobie, wzór entrelac.

Dziergam od wczoraj wieczorem i mam kilka spostrzeżeń. 

Kolor włóczki najlepiej oddaje pierwsza fotografia, na ostatniej natomiast możecie przyjrzeć się z bliska połączeniom kolorystycznym w obrębie kilku paneli, a nawet w pojedynczym paśmie włóczki….

Przede wszystkim bardzo mi brakuje schematu. Wzory pisane mnie wnerwiają, nie lubię ich, są równie irytujące po polsku jak i po angielsku. Pół wieczoru szukałam w internecie, ale nie znalazłam 🙁
Byłam zatem skazana na opis w jednej z książek, którą posiadam – „Robótki na drutach. 300 porad technik i sekretów”. Kiedyś jeszcze o niej napiszę, bo to fajna lektura. Jednak wczoraj okazało się, że nieścisłość tłumaczenia bywa dość problematyczna. Na szczęście udało mi się wybrnąć z pomyłki bez prucia 🙂

Po drugie wzór jest idealny do tak kolorowej, mocno cieniowanej włóczki o krótkich odcinkach danego koloru, tak jak to ma miejsce w Parisah, która była moją miłością od pierwszego wejrzenia. Musiałam kupić tą włóczkę, tylko potem został problem co z nią zrobić dalej… No i przypomniałam sobie właśnie o technice entrelac i o tym, że gdzieś przeczytałam, że właśnie do cieniowanych, wielokolorowych włóczek nadaje się ona najlepiej…. 

No i na koniec powiem Wam w sekrecie, że męczę się, bo efekt wart jest z pewnością wysiłku (a poza tym do katalogu umiejętności mogę dodać kolejną :D). Ale ciągłe obracanie robótki i bardzo krótka przestrzeń pracy po prostu mnie wkurza. A na dodatek wydaje mi się, że takie wzory są bardziej włóczkożerne, co boli mnie szczególnie mocno, bo mam tylko jeden kłębek tego kolorowego szaleństwa (gdyby ktoś mi powiedział, że fiolet, beż i szmaragd będą razem wyglądać dobrze, to bym go wyśmiała, a okazuje się że to jednak możliwe) Ale i tak to na pewno nie będzie ostatni projekt wykonany tą techniką, bo dzianina wygląda naprawdę fantastycznie!

I co, jak Wam się podoba?

Continue Reading

Ciepła chusta na drutach w kolorze bananowym

Oto i chusta dla mojej mamy. Pierwsza tegoroczna robótka 🙂
Powinna nazywać się bananowa chusta autobusowa ze względu na kolor i miejsce, gdzie w większości powstawała…

Robótka skończona, nitki pochowane, nawet zdjęcia zrobione, bo później może nie być już okazji. Pozostało tylko blokowanie, żeby ostatecznie wyrównać oczka i nadać tej pięknej dzianinie ostateczny sznyt.

Wzór: Chusta podróżna podpatrzona u Frasi
Włóczka: Jeans YarnArt, 55% bawełna, 45% akryl, 50gr/160m, 4 całe kłębki i dwa rządki z piątego
Druty: Hiya Hiya, 4.5mm
Wymiary chusty (przed blokowaniem): 2 metry szerokości, 80 centymetrów wysokości, każdy z dwu ściągaczy ma po około 10 centymetrów. Po blokowaniu pewnie będzie jeszcze trochę większa

Podoba się?
Continue Reading

Co zrobić z resztek włóczki? Pomysł 12 – nowa włóczka!

Pomysł tak niesamowity, że aż nie chce się w niego wierzyć. Gdy zobaczyłam ten projekt po raz pierwszy przecierałam oczy ze zdumienia! Ale potem uznałam, że to rozwiązanie jest cudowne w swojej prostocie i kreatywności. Więc dziś szybki post na ten temat. Po prostu nie mogłam się powstrzymać 🙂

Dzianina wygląda następująco: (fotografia pożyczona STĄD – przy okazji zobaczycie moje nowe odkrycie: Pinterest. To niekończące się źródło inspiracji…)

A tutaj jeszcze świetny tutorial – jak zrobić laleczkę dziewiarską. Wystarczy rolka po papierze toaletowym oraz kilka patyczków po lodach.

No i jeszcze skarbnica wiedzy – wszystko co powinnyście wiedzieć o plecionkach na laleczce.

I co Wy na to?

Continue Reading

Podsumowanie roku 2011 i plany na rok 2012

Tradycyjnie już, jak co roku na przełomie starego i nowego roku pojawia się taki post, który podsumowuje wszystko co się zdarzyło i podpowiada kierunek, w którym chciałabym podążyć. Jeśli macie ochotę zerknijcie na tekst z przełomu 2010/2011 albo wcześniejszy z przełomu 2009/2010. Pierwszy tego typu post pojawił się u mnie już na przełomie 2008/2009.

Czasem wracam do tych tekstów, by uświadomić sobie jak wiele przeszłam od początku blogowania, ile drogi już za mną, jak bardzo się zmieniłam, ile osiągnęłam. Co roku, gdy nadchodzi nowe wracam myślami do miejsca gdzie byłam rok, dwa, trzy wcześniej… Na co dzień raczej dostrzegamy potknięcia i błędy, czasem warto więc nieco się odsunąć, by zobaczyć pełen obraz. Po to jest ten post. Niecierpliwców od razu ostrzegam, że dalej to już tylko dłużyzny i nuda. Można od razu przejść do komentowania, albo zamknąć.

PODSUMOWANIE ROKU 2011
To był bardzo ciężki dla mnie rok, bardzo pracowity i nerwowy. Większość mojej energii pochłonął dyplom magisterski, a potem druga jego wersja, tworzona całkowicie od nowa, po tym jak nie zostałam dopuszczona do obrony w czerwcu.  Z radością przez cały właściwie rok tworzyłam pracę magisterską pt. „Pomiędzy sztuką a rzemiosłem – rękodzieło w polskojęzycznym internecie” – podczas pracy pomogło mi prawie 1000 osób wypełniając ankietę lub przyczyniając się w inny sposób do jej  powstania. W tym miejscu chciałabym wszystkim tym wspaniałym osobom podziękować – bez Was ta praca by nie powstała, co więcej bez Was na pewno nie zmobilizowałabym się, by po niepowodzeniu z pierwszym dyplomem podchodzić do obrony po raz drugi.

Innym ważnym wydarzeniem okazała się przeprowadzka – to kolejny dowód na to, że niewielkie zmiany ogromnie wpływają na jakość życia – ograniczenie czasu dotarcia do pracy z 1,5 jazdy tramwajem do 30 minut spaceru to wspaniałe doświadczenie. Otworzyło mi to oczy na inne zmiany, których potrzebuję…

Z Moim Mężczyzną przeżyliśmy już razem 8 lat – kwietniowa rocznica była prawdziwym powodem do radości.

PLANY NA ROK 2012
Planów jest wiele, nawet bardzo, duża część z nich powtarza się już po raz kolejny, ponieważ najpierw studia zaoczne, a potem praca nad dyplomem powodowały, że zawsze brakowało czasu na ich realizację:

  • Tworzy.pl – plan pierwszy i najważniejszy. Potrzeba było aż 3 lat, by projekt wreszcie zyskał taką koncepcje, która ma sens i szansę na powodzenie. Problemem była też kasa, bo niestety niektórych rzeczy po prostu nie mogę zrobić sama. Ten projekt to „moje dziecko”, wymarzone miejsce, którego wciąż mi brakuje i nie ma tu mowy o kompromisach. Na razie największy problem to koszt profesjonalnego layoutu… PS. Chętnie przyjmę pod swoje skrzydła testerów-wolontariuszy – jeśli ktoś ma ochotę pomoc budować coś od zera i czas, by klikać, klikać, klikać i klikać to zapraszam do kontaktu mailowego [email protected]
  • Wymiana sprzętu. Podobnie jak w wypadku przeprowadzki tak i tutaj myślę, że zakup nowego aparatu fotograficznego oraz wymiana laptopa na inny model lub na tablet wiązać się będzie z dużą zmiana jakościową. Tym bardziej, że myślę o tym już od dawna. Teraz jest na to właściwy moment! Wkrótce poznacie szczegóły, bo nie chcę, by sprzęt o który bardzo dbałam, dostał się w niepowołane ręce – dlatego chcę go sprzedać komuś z Was dokładając gratis kurs obsługi.
  • Codzienne blogowanie. Eksperyment, który został uwieńczony prawdziwym sukcesem – to już 2,5 miesiąca! Jestem zachwycona Waszą obecnością na moim blogu, chętnie spotykam się z Wami codziennie. Dajecie mi motywację, by działać, robić, tworzyć. Co więcej, gdy piszę codziennie staje się to nawykiem i nie mam już problemu ani z tematami, ani z czasem na pisanie. Efekty, jakie przyniosło to postanowienie blogowi i mnie samej są niezwykłe!
  • Plany robótkowe: to co przewija się w moich zamierzeniach od lat – wykończenie wszystkich „trupów z szafy” i własny sklepik z rękodzielniczymi przedmiotami. Być może także pracownia o której marzę i która bardzo by mi się przydała, szczególnie do przechowywania sprzętu i materiałów, których mam naprawdę dużo w małej kawalerce. Tym razem już dokładnie wiem czego chcę i jak to osiągnąć – dorosłam przez te kilka lat i sporo zrozumiałam.
  • Rozwój – nie mogę zatrzymać się w miejscu, wiele rzeczy mnie pociąga i nie zamierzam z nich rezygnować. Na liście najważniejszych rzeczy, które chcę zrobić w tej kwestii jest prawo jazdy, które ciągle mam na liście „To do”, kolejne podejście do grafiki komputerowej oraz gruntowne podszkolenie angielskiego. Zdecydowanie chcę się tego nauczyć, tym bardziej, że często odczuwam braki związane z którąś z tych trzech umiejętności. Myślę również o projektowaniu – wstępnie rozważam wzory drutowe i hafciarskie oraz autorskie koszulki.  Moim marzeniem jest też utrzymanie zainteresowania grafiką warsztatową, nawet gdy nie będę już musiała tego robić oraz spróbowanie swoich sił w ceramice, która ma fantastyczne możliwości. Na liście zadań rozwojowych jest również powrót do szycia na maszynie, które jakoś sobie odpuściłam w ostatnim roku oraz zgłębienie tajników obsługi mojej maszyny dziewiarskiej.
  • Siebie samego trzeba dać! Nie tylko brać, brać i brać… Dlatego chciałabym się zaangażować w jakiś projekt popularyzujący rękodzieło, w działania artystyczne jakiejś fundacji, wolontariat lub coś podobnego. Generalnie w coś co pozwoli mi dzielić się z innymi moją pasją. Mam na oku kilka miejsc, mam też kilka pomysłów na to co mogłabym (i chciałabym) robić, więc jedyną rzeczą, której dotąd mi brakowało jest czas, a to w nowym roku na szczęście się zmieni… Myślę też o tym, by wreszcie udostępnić naszą kanapę – w Couchsurfingu jestem zarejestrowana od lat, podobnie w Hospitality Club, pora więc zadbać o to by gościowa kanapa przestała się nudzić. Dla mnie na dodatek jest to szansa na nowe, wspaniałe znajomości i trening angielskiego 🙂
  • Każdego dnia rób coś jak ja! Kilka razy podejmowałam próby różnych codziennych projektów, jednak dopiero przy blogowaniu odniosłam sukces i utrzymałam rygor. Teraz chcę to doświadczenie przenieść na inne dziedziny życia. Na początek wybrałam dwie rzeczy – codzienne rysowanie oraz szóstkę Weidera. Sprawozdanie z postępów w obu kategoriach pewnie pojawiać się będzie sukcesywnie na blogu

A jak ten rok wyglądał u Was? Jakie są Wasze największe sukcesy? Co się udało? Co planujecie na przyszły rok?

Continue Reading

Robotkowe podsumowanie roku 2011

No w tym roku to się nazbierało u mnie robótkowo-artystycznych dokonań… Jestem z siebie dumna, chociaż do niektórych mistrzyń dużo mi jeszcze brakuje w tej kwestii. Ale to nic, mam do czego dążyć w przyszłym roku 🙂
A teraz bez dalszych wstępów zapraszam do oglądania.
Najpierw robótkowe podsumowanie:

Wielki ażurowy szal zimowy – noszę go do tej pory i bardzo go lubię 🙂

Chusta przerpośna – prezent cieszy nową właścicielkę od poprzedniego sezonu zimowego

Wiosenna chusta – pierwsze próby z projektowaniem własnych wzorów

Czapka ze swetra – bardzo mi się podoba, ale ubrałam ją tylko raz, bo włóczka drażni moją skórę.

Prezent z okazji urodzin dla mojej przyjaciółki – czekam na zdjęcia ludziowe od niej 🙂

Pomponikowy szal – mam jeszcze dwa takie szale gotowe, jeden taki jak na zdjęciu i drugi czarno-czerwono-różowy

Czekoladowy szyjogrzej – pasuje do czapki ze swetra i też go nie noszę 🙂

No i jeszcze szyjogrzej w opakowaniu – ot tak, żeby można go było nosić zawsze przy sobie.

Komplet liściasty z Pavarotti

Moje pierwsze skarpetki – ja nie wiem co z tym brązem, też je zrobiłam i nie ubrałam ani razu, może gdy nadejdzie zima popatrzę na nie łaskawszym okiem…

Otulacz z moheru w kolorze lila – już wykończony czeka na nowy dom, pewnie wyląduje na Etsy

 

Poszewka na poduszkę – byłam z niej taka dumna, gdy ją zrobiłam, a teraz jej nie lubię, a na dodatek fretka ciągle ją gryzie i tarmosi, po Nowym Roku pójdzie do prucia..

Pierwsze samodzielne farbowanie – bawełniane nici po całej operacji prezentują się naprawdę fajnie…

Pierwszy samodzielnie ukręcony precelek

Drugi kłębek własnej produkcji – duuużooo ładniejszy 🙂

Teraz trochę projektów, które nie powstaną. Ot takie wspominki:

Lazurowy sweterek z Puchatki – podejść chyba ze trzy, rezultaty słabe, obecnie w postaci kłębków czeka na lepsze czasy… PS. Zwróćcie uwagę na ten zieeew Zosiowy 🙂

Mój Faery Ring też w postaci kłębków, wzór warkoczowy okazał się zbyt trudny. Muszę poszukać czegoś łatwiejszego na tę wełnę – cały kilogram szarych merynosów bardzo mnie kusi…

Miała być biała chusta chusta na Etsy, ale kłębki wciąż czekają na swoją kolej…

No i jeszcze dział WIP – work in progress:

Bananowy szal z bawelny dla Shona

Moja wersja Haruni dla babuni z Drops Lace

Szydełkowa chusta w kolorze seledynowym

Pled szydełkowo-drutowy

No i jeszcze świeże dzianiny do wykończenia 🙂

A jak tam u Was w tym roku? Dużo się udało zrobić czy mało?

Continue Reading

Co zrobić z resztek włóczki? Pomysł 11 – amigurumi (25 wzorów)

Zacznę od początku (tak dla odmiany) 🙂

Mam ci ja sobie 100 metrów uprzędzionej oliwki i zaczęłam się zastanawiać co z tym zrobić, bo to taka głupia ilość, a nie chciałam jej z niczym łączyć, żeby nie zepsuć efektu. No to dawaj na Ravelry szukać. No i po raz kolejny odkryłam przy tej okazji amigurumi. Już długo się lubimy z tymi projektami, ale ostatnio jakoś popadły w zapomnienie. Ale teraz już im nie odpuszczę!

Pewnie spytacie: „A co to jest amigurumi?”, więc od razu śpieszę z odpowiedzią.
Amigurumi to japońskie słowo w dosłownym tłumaczeniu oznaczające ni mniej ni więcej tylko szydełkowe lub drutowe wypychane zabawki. Jednak to nie do końca oddaje istotę rzeczy. Chodzi mi o to, że amigurumi zazwyczaj są kawaii, czyli słodkie i urocze. No i zazwyczaj mają oczka. Są malutkie, często nawet miniaturowe. Nie potrzeba więc na nie dużo włóczki.  No i są bardzo proste – idealne do nauki dla bardzo początkujących. No i zazwyczaj są także zabawne i pomysłowe. A na dodatek prawie nigdy nie mają praktycznych zastosowań, są po to żeby były fajne (wyjątek to dyndadełka do komórek, breloczki albo maskotki). I generalnie rzecz biorąc albo się je kocha albo nienawidzi, bo chyba nie am żadnej drogi pośrodku…
Zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy 🙂

Świetnych wzorów mam tyle, że chyba się nie zmieszczę w jednym poście. Ale jak to na inspirację przystało przecież nie mogę Wam pokazać wszystkiego. Jeśli się wam spodoba to polecam jeszcze taką stronkę z darmowymi wzorami do poszukiwań konkretnych projektów.

A teraz czas na moje typy:
Mój oliwkowy precelek stanie się tym smokiem, a konkretnie to nawet dwoma 🙂 Pewnie jeszcze w tym roku… Klik po wzór

Jeśli do tej pory nie próbowaliście swoich sil w robótkach to ten wzór powinien Was zmotywować. Instrukcja jest genialnie prosta, więc szydełko w dłoń i do dzieła. Nikt nie powinien mieć problemów z wykonaniem. W razie czego czekam na pytania w komentarzach – na pewno odpowiem.

Kolejny mój faworyt to robocik. Jest świetny! No i ma dodatkowe gadżety w postaci śrubek i sprężynek!!! Klik po wzór

Jest okazja, więc myszka musi być! Niestety, to wyższa konieczność 🙂 Klik po wzór

No to jeszcze do zestawu trafia piesek, bo wygląda jak żywy i nie mogłam się oprzeć jego urokowi. Jest baardzooo kawaii 🙂 Klik po wzór

Pisałam już o oczkach, prawda? No to na co czekacie – klik po wzór!

No to teraz jeszcze jedna ważna cecha – amigurumi często mają humanoidalne kształty i nieproporcjonalnie dużą głowę w porównaniu z resztą ciała. Klik po wzór

No to teraz czas na maluteńkiego homara. Klik po wzór 🙂

Dobra, no to jeszcze raz wspomnę o oczach – nowo zdobyte wiadomości trzeba utrwalać 🙂 Zapamiętaliście już? Klik po wzór

Przy okazji jeszcze japońska inspiracja – laleczka kokeshi. Klik po wzór

Nastał czas na bohaterów zbiorowej wyobraźni – poznajcie Cthulhu, Mario, Hello Kitty , Mistrza Yodę (przy okazji zwróćcie uwagę, że styl amigurumi miewa praktyczne zastosowania),  Angry Bird no i na koniec Śmierć Szczurów

  

No to czas jeszcze teraz na porcję uroczych zwierzaczków. Mam nadzieję, że Was nie zemdli od tej słodyczy – czekają na Was foczka, hipopotam, owieczka, ptaszki, nietoperz (znów zwracam uwagę na funkcję użytkową), mały kotek i duży kotek

 
 
 
 
 

Mam nadzieję, że nie macie jeszcze dość 🙂 Bo przed nami jeszcze emo-laleczka oraz pewna charakterystyczna roślinka…

 

Nie wiem jak Wy, ale ja z pewnością zrobię przynajmniej kilka z tych niepotrzebnych pierdół, bo szczerze uwielbiam tą koncepcję. Kiedyś pokazywałam kosz resztek, więc możecie być pewne, że materiałów mi nie zabraknie, pomysłów też mam mnóstwo, więc jedyną niewiadomą pozostanie dostępna ilość czasu 🙂

Spodobało się?

Continue Reading

Co zrobić z resztek włóczki? Pomysł 10 – ozdoby choinkowe

No i uzbierało się już 10 pomysłów na resztki włóczki, a im więcej przeglądam, tym więcej fajnych rzeczy znajduję, więc zaczynam się obawiać, że to będzie niekończący się cykl postów 🙂

W związku ze zbliżającym się Bożym Narodzeniem dziś proponuję wykorzystanie resztek na ozdoby choinkowe – zazwyczaj są to przedmioty małych rozmiarów, więc pewnie do świąt uda się Wam jeszcze coś przygotować. Mam nadzieję, że inspiracje i tym razem przypadną Wam do gustu (poprzedni post – wzory na dekoracje świąteczne – jest jednym z najpopularniejszych w tym miesiącu)

Urocze bombki: wzór 1, wzór 2, wzór 3 

Śliczne śnieżyczki: wzór 1, wzór 2, wzór 3

Miniaturki: wzór 1, wzór 2, wzór 3

Dzianinowe łańcuchy: wzór 1, wzór 2, wzór 3

Moi faworyci: wzór 1, wzór 2, wzór 3, wzór 4, wzór 5

Czekam na Wasze opinie w komentarzach 🙂

Continue Reading

Urban terror – dyplom magisterski

Oto moja praca dyplomowa. Cykl 5 linorytów o wymiarach 50×70 cm dotyczących tematyki urbanizacji, odejścia cywilizacji ludzkiej od natury oraz anatomii miasta, a także tego co zostaje, gdy w sztucznym krajobrazie zabraknie ludzi. Temat ogólnie dość ciężki, ale po przejściach z poprzednią koncepcją nie miałam ochoty na nic weselszego. Na blogu siłą rzeczy prace prezentowane są jedna pod drugą, ale najlepiej wyglądają ułożone w jednym rzędzie, obok siebie, bo praca nr 3 (jedyna w orientacji pionowej) fajnie przełamuje monotonie, dwa widoki architektury wydają się tulić do siebie, a skrajne przedstawienia wnętrz (nr 1 i 5) ładnie okalają całość.
Przepraszam za jakość zdjęć – w Opolu przy okazji obrony chciałam zrobić lepsze, ale nie dałam rady. Mam nadzieję, że po nowym roku znajdę czas na wizytę w pracowni i będę mieć nowe odbitki, wtedy może uda mi się zorganizować kolejną sesję.
A teraz wreszcie zapraszam do oglądania (aby zobaczyć zdjęcia w naprawdę dużej rozdzielczości wystarczy kliknąć któreś z nich)…

 

Moja ulubiona praca to przedostatni Linoryt, Mój Mężczyzna najbardziej upodobał sobie numer dwa. A Wam który wzór najbardziej przypadł do gustu?

Continue Reading

Magister sztuki!

Od dziś oficjalnie mogę posługiwać sie tym tytułem w kontaktach ze światem – dwa lata ciężkiej pracy wreszcie się skończyły, a ja jakoś nie czuję wcale dużej zmiany… I nie poczuje nadal – dyplom nie będzie miał wpływu na moją pracę, wynagrodzenie, pozycje w firmie, ani cokolwiek takiego, bo pracuję w zupełnie innej branży niż się kształciłam…

Jestem koszmarnie zmęczona, bo wstałam przed 5 rano. Zła, bo oczywiście nie obyło się bez krzywych akcji w szkole, nawet dzisiaj, w tak ważnym dniu. I dopiero na ostatnim miejscu zadowolona z siebie, bo studia skończyłam z oceną 4.5

Chciałam jeszcze raz w tym miejscu podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się w jakiś sposób do powstania mojej pracy magisterskiej – jest ich zbyt dużo by wymienić każdą z nich…

Continue Reading