Przez cały rok 2014 brałam udział w wyzwaniu Maknety. Jestem z niego bardzo zadowolona, bo dało mi motywację, by czytać i szansę na pokazywanie projektów nad którymi pracuję w trakcie, a nie tylko w chwili ich ukończenia.
W 2014 roku wzięłam udział w akcji ośmiokrotnie:
Dzierganie i czytanie w styczniu
Dzierganie i czytanie w kwietniu
Dzierganie i czytanie w czerwcu
Dzierganie i czytanie w sierpniu
Dzierganie i czytanie w październiku
Dzierganie, przędzenie i czytanie w listopadzie
Dzierganie, przędzenie i czytanie w grudniu
W ciągu roku przeczytałam i przesłuchałam w sumie aż 37 książek, co uważam za spory sukces biorąc pod uwagę dostępny czas, tym bardziej, że starałam się unikać tzw. czytadeł i wybierałam nieco bardziej wymagające lektury. Każda książka dała mi autentyczną frajdę i to nie zmieni się na pewno w przyszłym roku. Muszę też przyznać, że rok 2014 był z pewnością rokiem audiobooków i Kindle. Dzięki czytnikowi czytam więcej, audiobooki rozwiązują zaś problem choroby lokomocyjnej i uprzyjemniają mi podróżowanie.
Oto lista przeczytanych i przesłuchanych przeze mnie w 2014 roku książek:
1. „Szkolenia dla administracji publicznej” Radosław Hancewicz (ebook)
2. „Metro 2033” Dmitry Glukhovsky (audiobook)
3. „Metro 2034” Dmitry Glukhovsky (audiobook)
4. „Sztorm” Clive Cussler, Graham Brown (książka papierowa)
5. „Ręka; Wszystko, co powinniście wiedzieć o Kurcie Wallanderze” Henning Mankell (audiobook) – jedyna pozycja, którą skonsumowałam dwukrotnie w roku 2014
6. „Achaja – Tom I” Andrzej Ziemiański (audiobook)
7. „Achaja – Tom II” Andrzej Ziemiański (audiobook)
8. „Achaja – Tom III” Andrzej Ziemiański (audiobook)
9. „Skarb Czyngis-Chana” Clive Cussler, Dirk Cussler (książka papierowa)
10. „Zaklęcie dla Cameleon” Piers Anthony (audiobook)
11. „Chemia śmierci” Simon Beckett (ebook)
12. „Kolor magii” Terry Pratchett (ebook)
13. „Blask fantastyczny” Terry Pratchett (ebook)
14. „Czarodzicielstwo” Terry Pratchett (ebook)
15. „Eryk” Terry Pratchett (ebook)
16. „Mistrz i Małgorzata” Michaił Bułhakow (audiobook)
17. „Studium w szkarłacie” Arthur Conan Doyle (audiobook)
18. „Świat zaginiony” Arthur Conan Doyle (audiobook)
19. „Ostrze elfów” Nik Pierumow (audiobook)
20. „Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” Philip K. Dick (audiobook)
21. „Ciekawe czasy” Terry Pratchett (ebook)
22. „Obietnica mroku” Maxime Chattam (audiobook)
23. „Człowiek, który był Czwartkiem” Gilbert Keith Chesterton (audiobook)
24. „Ostatni władca pierścienia. Wojna o pierścień oczami Saurona.” Kiryl J. Yeskov (audiobook)
25. „Cena miłości” Vitus B. Dröscher (audiobook)
26. „Piter” Szymun Wroczek (książka papierowa)
27. „Wyśpiewam wam wszystko” Urszula Dudziak (audiobook)
28. „Przygody Tomka Sawyera” Mark Twain (audiobook)
29. „Ostatni kontynent” Terry Pratchett (ebook)
30. „Ostatni bohater” Terry Pratchett (ebook)
31. „Kosiarz” Terry Pratchett (ebook)
32. „Mort” Terry Pratchett (ebook)
33. „Skrawki życia” Debbie Macomber (książka papierowa)
34. „Sklep na Blossom Street” Debbie Macomber (ebook)
35. „Sezon burz” Andrzej Sapkowski (audiobook)
36. „Muzyka duszy” Terry Pratchett (ebook)
37. „Ogród Suzanny” Debbie Macomber (ebook)
Jeśli macie ochotę na bieżąco śledzić moje czytelnicze postępy, zapraszam na mój profil w serwisie LubimyCzytac.pl
Podsumowanie jest zaskakujące – tylko 1 książka branżowa, jedynie 4 tradycyjne książki papierowe, 13 ebooków oraz aż 19 audiobooków! W pewnym stopniu wynika to ze specyfiki mojego liczenia, ponieważ numeruję pozycję zakończone, więc zestawienie nie zawiera książek tylko napoczętych, ale porzuconych w trakcie lektury oraz tych, które czytam czy słucham w tym momencie.
W roku 2015 będę starać się przeczytać lub przesłuchać 1 książkę tygodniowo – to kolejne moje wyzwanie po 52 projektach dzianinowych. Zobaczymy, czy się uda. Chciałabym też wrócić do lektur branżowych, bo w minionym roku czytałam przede wszystkim beletrystykę. Na pewno będę też dalej nadrabiać klasykę w wersji audio – to idealny sposób na przyswajanie treści, której z różnych powodów bym nie przeczytała. Na pewno będę też kontynuować lekturę książek Pratchetta, bo czytanie ich po kolei w cyklach to zupełnie inne doświadczenie niż wyrywkowe pochłanianie tego, co akurat udało się złapać.
No i na koniec mój osobisty TOP 5 lektur 2014 roku
„Chemia śmierci” Simon Beckett
Zdecydowanie najlepszy kryminał ubiegłego roku i w ogóle jeden z najlepszych jakie czytałam w życiu – senne miasteczko wśród wrzosowisk, stary miejscowy lekarz i jego młody pomocnik, który ucieka od traumatycznych wspomnień oraz oczywiście morderstwa, nietypowe, pełne symboliki i naprawdę przerażające. Książka nie jest długa, ale intryga jest naprawdę mistrzowsko skonstruowana, postacie są wyraziste i konkretne, a zakończenie chyba zaskoczy każdego. Książka ląduje na pierwszym miejscu także dlatego, że to przy jej okazji nauczyłam się dziergać i czytać jednocześnie, bo nie mogłam się zdecydować 🙂
„Sezon burz” Andrzej Sapkowski
Uwielbiam Sapkowskiego, a jego najnowsza książka osadzona w klimacie sagi, to powrót do świata, gdzie wszystko jest znane i swojskie. Opowieść jest dokłądnie taka jak się spodziewałam – powtarzają się znane postacie i wątki, a opowiedziana historia jest ciekawa, przekonująca i zręcznie włożona pomiędzy to, co pamiętamy z innych książek. Dodatkowym plusem jest w wypadku tej pozycji superprodukcja audio, która dodaje fabule głębi i bardzo uprzyjemnia jej odbiór. Głos Wiedźmina powoduje u mnie ciarki na plecach i jestem pewna, że mogłabym słuchać z zapartym tchem książki telefonicznej, gdyby czytał ją Krzysztof Banaszyk 😉
„Cena miłości” Vitus B. Dröscher
Zdecydowanie najbardziej zaskakująca pozycja na mojej ubiegłorocznej liście czytelniczej. Przypadkowo trafiłam na audiobook i postanowiłam go posłuchać, ot tak, z ciekawości. Okazało się, że książkę nagrano pod koniec lat 80, więc jakość jest fatalna, ale treść była na tyle ciekawa, że nie mogłam się od niej oderwać. „Cena miłości” porusza zagadnienia dotyczące płci, atrakcyjności, zachowań godowych, roli samca i samicy, tworzenia i utrzymania par, ale zahacza także o takie tematy jak marketing czy psychologia. Oprócz ciekawostek dotyczących świata zwierząt pozycja ta zawiera zaskakująco dużo uniwersalnych prawd dotyczących gatunku ludzkiego, które nadal przebijają się skutecznie przez nieco archaiczny język.
„Obietnica mroku” Maxime Chattam
Kolejny dobry kryminał 2014 roku – tym razem mocny, mroczny, amerykański, psychologiczny, seksualny. Zaczyna się od przypadkowego spotkania pisarza i aktorki porno. Potem następuje samobójstwo, a dalej jest tylko coraz bardziej duszno, ciemno, strasznie i intrygująco. Wyruszamy do równoległego świata ludzi żyjących w kanałach i tunelach pod miastem, wyrzutków społeczeństwa, najgorszych mętów. To w takim otoczeniu historia rozwija się, a akcja nabiera rumieńców. A zakończenie jest koronacją wielowarstwowej i wieloosobowej intrygi. Dodatkowy plus za długość i spójność, minus za lektora, którego głos nie przypadł mi do gustu.
„Sklep na Blossom Street” Debbie Macomber
Na koniec dla kontrastu zdecydowanie najlżejsza z ubiegłorocznych książek – niezbyt długa opowieść o tworzeniu firmy, prowadzeniu sklepu z włóczką i kursach dziewiarskich, które jak się okazuje potrafią łączyć ponad podziałami społecznymi. Okazało się, że nie tylko dzierganie jest przyjemne, ale nawet czytanie o tym jak na drutach robi ktoś inny 🙂 Książkę pochłonęłam w jeden wieczór, a w roku 2014 przeczytałam pozostałe dwa tomy z tej serii. Miałam przyjemność obcować z papierową wersją książki dzięki akcji Maknety wędrująca książka, co dodało lekturze dodatkowy smaczek…
A Wam jaka książka w ubiegłym roku najbardziej przypadła do gustu? Ile przeczytałyście książek? Jak wyszło Wasze podsumowanie roku?
34 komentarze
Gratuluje takiej dlugiej listy ksiazek i projektow, mnie Makneta tez zawsze motywuje do czegos dobrego. Wszystkiego naj w nowym roku. Pozdrawiam serdecznie Beata
Mnie Makneta w tym roku inspiruje potrójnie 🙂
Nadal będę dziergać i czytać razem z nią, poza tym biorę udział w wyzwaniu 15 projektów dziewiarskich, no i mój pomysł na 52 projekty dziewiarskie w roku podpatrzyłam u niej (w 2014 roku).
Również odczuwam motywującą moc wyzwania Maknety 🙂
Ciekawe podsumowanie – widać, że czytelniczo nie próżnowałaś w minionym roku.
Gdy to wszystko policzyłam naprawdę byłam w szoku jak wiele książek mi się udało poznać. Do jednej tygodniowo trochę zabrakło, ale 37 to i tak dobry wynik moim zdaniem. A w tym roku będzie jeszcze lepiej.
Zdziwiłam się też jak bardzo pomogły mi w osiągnięciu celu audiobooki i Kindle – w tym roku na pewno też ich nie zabraknie!
u mnie ten rok czytelniczo i dziergaczo był słaby. Ale poprawię się. Zaczynam styczeń od udziału w wyzwaniach Maknety:). O ile bez dziergania nie potrafię usiedzieć o tyle z czytaniem kiepsko. Ale ten rok będzie lepszy.
Skoro nie możesz usiedzieć bez robótki, to może skusisz się nie tylko na wyzwanie czytelnicze, ale też na zaproponowane przeze mnie 52 projekty w 2015?
Czytałam prawie połowę z tej listy… ale nie w 2014 😛
Niektóre książki czytałam po raz drugi (albo kolejny) – dotyczy to przede wszystkim Pratchetta, bo wcześniej pochłaniałam go jak się trafił, bez ładu i składu i z dużymi niekiedy przerwami. Dopiero teraz widzę jak wiele te opowieści tracą na takiej wyrywkowości…
W ubiegłym roku powalczyłam też trochę z moją ignorancją w kwestii klasyki, czemu audiobooki bardzo sprzyjają.
I oba te trendy mam zamiar kontynuować w tym roku 🙂
Ja ogromnie się cieszę, że dołączyłam do tej akcji. po pierwsze – poznałam wiele wspaniałych osób, po drugie – zaczęłam więcej czytać. Zawsze czytałam, ale odkąd mam dwójkę dzieci, czytam mniej. Ale, jak sie okazuje, można znaleźć czas na książkę, zawsze 🙂 Tego Pratchetta muszę poznać, bo widzę, że sporo go przeczytałaś. Ja z kolei nie pokazuję książek z mojego zawodu, bo raczej byłyby nudne dla innych (językoznawstwo). Czytam ich sporo, co też ogranicza mi czas na „książki rozrywkowe” jak je nazywam 🙂
Miłego dnia!
Asia
Pratchett to idealna pozycja, jeśli lubisz fantastykę, humor i zabawy konwencją. Uwielbiam go, jednak mam świadomość, że to nie autor dla każdego 🙂
Ja branżowe książki rzadko kończę, bo nie widzę zazwyczaj sensu w czytaniu ostatnich rozdziałów, wskazówek i podsumowań, więc prawie nigdy nie goszczą w moich zestawieniach (na półce leży chyba z 5, w różnych fazach „kończenia”)
Henning Mankell przesłuchany aż dwukrotnie? Niezła rekomendacja, chyba po niego w końcu sięgnę 🙂
Pozdrawiam
To bardzo krótki audiobook – ma nieco ponad 5 godzin. Podczas któregoś wyjazdu skończyłam książkę i to było jedyne co zostało mi na telefonie 😉 Opowiadanie jest wyjątkowo przyjemne, więc nie żałowałam spędzonego z nim czasu.
Imponująca lista przeczytanych książek.
Jestem z niej bardzo zadowolona, muszę przyznać, zwłaszcza po roku 2013, kiedy nie czytałam prawie wcale 🙂
Niezła lista 😉 Moja jak się tak przyjrzałam też jest całkiem spora, chociaż nie liczyłam dokładnie^^ Ale czytelniczo zdecydowanie był to udany rok. Ale nie wiem, które książki bym uznała, za te najlepsze, które przeczytałam w 2014… Pewnie „Pan Lodowego Ogrodu” i „Pomnik Cesarzowej Achai”. Co do Wiedźmina nowego to mam mieszane uczucia. Trochę mi czegoś brakowało… Ale miło było wrócić do tego świata. Teraz czekam na maj i na „Wiedźmina 3”.
„Pana Lodowego Ogrodu” przesłuchałam w całości w roku 2013 i byłam zachwycona tą serią. Nowego Wiedźmina też jestem bardzo ciekawa, bo zapowiedzi są intrygujące.
Jestem pod wrażeniem Twojego roku 2014!! Ja nie mam się czym pochwalić i dlatego też nie zrobiłam podsumowania zeszłego roku, przeczytałam może kilka książek (4-5?), robótkowo niewiele podziałałam, w tym roku zamierzam się ogarnąć i pogodzić prace z domem i hobby 🙂 Dlatego wyzwanie Maknety jest jak najbardziej motywujące 🙂 Pozdrawiam!!
Ja w sumie też niewiele przeczytałam w dosłownym tego słowa znaczeniu – większość zeszłorocznych książek to audiobooki, a jedynie 4 miały papier. Na Kindle czyta się szybciej, a audiobooki pozwalają wykorzystywać czas, który inaczej byłby bezproduktywny (np. zmywanie czy tak jak w moim wypadku podróżowanie) – to pomaga w wyzwaniach.
Co do robótek to u mnie sprawdza się plan (w każdym miesiącu zrobię to czy tamto), zakupy (nic tak nie motywuje jak nowa, piękna włóczka) i towarzystwo (jak się napatrzę na innych to od razu mi się bardziej chce dziergać). Dobrze jest też dość regularnie coś kończyć, bo wtedy rośnie wiara we własne siły 🙂
Gratuluję przeczytanych książek!!!! Tylko naśladować!
Wolałabym, żeby na liście czytelniczej było jeszcze więcej, ale 37 tytułów to nie jest zły rezultat 🙂
Sporo książek przeczytałaś. U mnie w zeszłym roku 15 szt.
Co jak dla mnie jest dobrze. Powidz jak to robisz, że dziergasz i jednocześnie czytasz? Jakoś sobie tego nie mogę wyobrazić, niestety.
Pratchetta uwielbiam i właśnie jestem w trakcie czytania kolejnych jego książek 🙂
„Chemia śmierci” Simona Becketta jak dla mnie jest najlepszą książką z tej serii. Każda kolejna robi się coraz bardziej przewidywalna, niestety.
Pozdrawiam
Od dość dawna dziergam bezwzrokowo proste wzory (nie patrzę na robótkę) – z czytaniem książek moim największym problemem był fakt, że one się zamykają i potrzeba dodatkowej ręki, żeby je przytrzymywać… Odkąd mam czytnik problem ten nie występuje 🙂 Zazwyczaj dziergam przy biurku, więc robótkę trzymam w rękach, a Kindla kładkę przed sobą.
Wprawdzie wykonywanie jednocześnie obu tych czynności trochę spowalnia tempo zarówno dziergania, jak i czytania, ale ostatecznie wychodzę mocno na plus, bo ten sam czas wykorzystuję podwójnie. No i często słucham audiobooków przy robótce, wprawdzie nie jest to precyzyjnie rzecz biorąc czytanie, to ostatecznie poznaję treść książki i też liczę ją później do rocznego zestawienia.
Widzę, że sporo jeszcze przede mną 🙂
DUżo ciekawych propozycji książkowych zauważylam 🙂
A jeśli chciałabyś przeczytać drugą część „Sklepu…” zapraszam na mój blog właśnie organizuję „Wędrujacą książkę”
Przeczytałam już drugą i trzecią część cyklu o Blossom Street 🙂 Wprawdzie na Kindle, a nie na papierze ale i tak jestem zadowolona.
Mam nadzieję, że w 2015 roku moja lista lektur będzie jeszcze ciekawsza!
Fajna lista 😀 U mnie z czytaniem było ok, ale mam nadzieję, że w tym roku będzie lepiej 🙂 Muszę koniecznie dorwać Metro 😀
Metro jest świetne! A audiobook po prostu genialny – czytający go Krzysztof Gosztyła sprawia, że czujesz wokół tą ciemność, wilgoć, ciasnotę…
Gdy blogowałam na Onecie robiłam listę przeczytanych książek, która przepadła w momencie usunięcia bloga. Teraz czasami żałuję, że nie zapisałam jej gdzie indziej, ale mówi się trudno i zaczyna tworzyć nową listę AD 2015.
„Mistrz i Małgorzata”, „Pożegnanie z Afryką”, „Sztukmistrz z Lublina”, „Blaszany bębenek”, „Ja, Klaudiusz”, „Klaudiusz i Messalina”, „Kochałam Tyberiusza” – z przeczytanych bądź przesłuchanych w roku ubiegłym te podobały mi się najbardziej. Przyjemnie czytało mi się również „Anię z Zielonego Wzgórza”, mimo że gdy byłam w wieku bardziej do tej lektury odpowiednim, ani książka, ani film nie budziły mojego entuzjazmu.
Ile przeczytałam książek w ubiegłym roku? Nie wiem, ale od kilku lat staram się, żeby ich 12 w roku było, czyli jedna na miesiąc i… udaje mi się. Dla niektórych to mało, dla niektórych dużo, dla mnie w sam raz, bo nie biorę udziału w żadnym wyścigu czytelniczym, czytam dla przyjemności – co chcę, kiedy chcę i ile chcę. Wolę też przeczytać mniej, ale tak, żeby coś w głowie zostało. A Ciebie podziwiam za chęć czytania jednej książki tygodniowo i trzymam kciuki, żeby się udało.
Ja też nie czytam na wyścigi – po prostu po roku posuchy postanowiłam wziąć się za siebie i dostarczać sobie regularnie porcję umysłowej odżywki. W ubiegłym roku też próbowałam przeczytać 52 książki, ale nawet te 37, które widać powyżej to moim zdaniem spory sukces i cieszę się, że udało mi się znaleźć na to czas i chęci.
Do przechowywania listy przeczytanych książek wykorzystuję serwis LubimyCzytac.pl właśnie dlatego, że jest niezależny od moich blogowych kaprysów i przechowuje ku pamięci listę tytułów, które kiedyś wpadły mi w ręce wraz z ówczesną ich oceną, a czasem nawet z kilkoma słowami komentarza. Wygodne i fajne 😉 Tam też tworzę sobie listę książek po które chciałabym sięgnąć w przyszłości, bo inaczej tytuły łatwo umykają z głowy gdy przychodzi do wyboru kolejnej lektury…
Świetne podsumowanie, z tym czytaniem to gratuluję bardzo bardzo, ja mam takie zrywy czytelnicze, że czytam dużo w krótkim czasie, a potem długo, długo nic. Pewnie będę wracać do Twojego postu, jak mi zabraknie książek i pomysłów na to, co przeczytać. Audiobooki wydają się też dobrym pomysłem, bo można jednocześnie dziergać, hm… muszę to przemyśleć. 🙂 Dotychczasowy jedyny audiobook jakiego słuchałam to było „50 twarzy Greya”… wspominam traumatycznie, porzuciłam po 8mym rozdziale. ;p
A o sklepie na Blossom Street słyszałam, planowałam kupno tej książki! Uwielbiam lekkie lektury, wystarczająco w dupę mi dają moje emocje i nerwice, żeby jeszcze dobijać się ciężkimi, psychodelicznymi książkami. Chociaż zdarzyło mi się parę ostatnio przeczytać, w tym np. „Kwiaty na poddaszu”, piękne, ale tak ciężkie i emocjonalne, że głowa mała….
Audiobooki są świetne! Akurat „50 twarzy Greya” to chyba w ogóle nie jest lektura warta poświęconego jej czasu, czy to w przypadku papieru czy audiobooka, ale z doświadczenia powiem, że dobra książka w dobrej aranżacji sprawia większą przyjemnosc słuchana niż czytana, przynajmniej u mnie tak to działa. Najnowszy przykład to „Sezon burz”, który mnie zaczarował tak mocno, że najchętniej wróciłabym do niego już teraz (skończyłam go słuchać w grudniu), żeby znów posłuchać tych głosów, bo mi ich brakuje…
Blossom Street jest lekturą miłą, łatwą, przyjemną, ale nie nudą, a dużo włóczki w fabule tylko dodaje jej uroku. Jeśli tylko możesz to ją przeczytaj, bo jest bardzo pozytywna. W ogóle cały cykl jest bardzo fajnym przerywnikiem pomiędzy bardziej ambitnymi pozycjami czytelniczymi. Nie żałuję że po nie sięgnęłam i bawiłam się przy nich wspaniale.
Sporo książek masz na koncie, mi udało się przeczytać 32. Największe wrażenie wywarły na mnie książki Murakami – to był mój pierwszy kontakt z tym autorem – szczególnie Norwegian Wood ale także i 1Q84, na miejscu 3 jest u mnie Zupa z granatów, na 4 Pokój, a na piątym chyba również Sklep na Blossom Street.
Muszę dorwać Chemie śmierci, bo twoja notatka bardzo mnie zachęciła.
Pozdrawiam
U mnie to w dużej mierze zasługa audiobooków, ale stwierdziłam, że skoro oszukuję system z korzyścią dla siebie, rozwija mnie i sprawia przyjemność, to znaczy, że można 🙂
„Chemia śmierci” jest świetnym kryminałem, a do tego całość akcji rozgrywa się na jakichś 200-250 stronach i mieści się tam wszystko – charakterystyki bohaterów, opisy miejsc i ludzi, morderstwa (to nie tak, że jedno, a wiele), zwroty akcji i na dodatek wątek miłosny! Naprawdę majstersztyk.
Z Twojego top5 znam tylko 2 książki: Sklep na Blossom Street i 1Q84 – obie bardzo mi się podobały.
Ja też czytałam „Chemię śmierci” i polecam całą serię książek z tym samym bohaterem, ale może nie wszystkie kolejno, bo są trochę do siebie podobne 🙂
Mnie właśnie podkusiło i czytam trzecią książkę pod rząd tego autora i muszę przyznać, że to już chyba trochę za dużo. Powinnam dać sobie spokój po dwóch, a do trzeciej wrócić za jakiś czas, a tak to jestem już chyba trochę zmęczona tym samym bohaterem i zbliżonym stylem narracji…