Po raz kolejny biorę udział w akcji Maknety i pokazuję nad czym pracuję i jakie książki mi towarzyszą. Co tydzień to dla mnie za często, nie mam aż tyle czasu ani na oczka ani na lekturę, żeby było widać postępy i nowości, ale raz na jakiś czas jest idealnie 🙂
Na początku muszę się przyznać, że trochę oszukuję, bo czytanie to u mnie tylko dodatek do audiobooków, które ostatnio pokochałam z całą mocą. Jestem wprost idealnym odbiorcą tego produktu, bo od dziecka uwielbiam, gdy ktoś mi coś czyta, mam chorobę lokomocyjną, która wyklucza czytanie w trakcie jazdy (a w związku z pracą sporo podróżuję), resztki wolnego czasu kradnie mi natomiast hobby wymagające oczu i rąk jednocześnie, czyli druty i szydełko.
To przydługie tłumaczenie miało na celu usprawiedliwienie, bo na początku pochwalić się chcę właśnie skończonymi niedawno audiobookami Andrzeja Ziemiańskiego z cyklu Achaja, które czyta Joanna Jeżewska – trzy tomy łącznie to niemal 52 godziny słuchania 🙂 Audioteka.pl to teraz mój nowy dom <3 Musze przyznać, że na pewno nie przebrnęłabym przez początek pierwszego tomu, a i po drodze pewnie dopadłoby mnie znużenie podczas lektury, jednak w wersji audio to wciągająca i interesująca opowieść, chociaż nie zawsze przyjemna ze względu na pewien specyficzny, mroczny i nieupiększający realiów klimat.
Oprócz tego czytam kolejną postapokaliptyczną powieść z Uniwersum Metro 2033 – „Piter” autorstwa Szymuna Wroczka. Tym razem akcja dzieje się nie w Moskwie, ale w Petersburgu, jednak inne rzeczy wyglądają podobnie. Jest przeciwatomowy schron w dawnym metrze, są dziwne legendy i opowieści snujące się pomiędzy mieszkańcami podziemi, jest sporo akcji i przygód, no i oczywiście jest człowiek przemierzający ten świat po katastrofie. Dla miłośnika tego typu lektur to z pewnością będzie przyjemnie spędzony czas.
Jeśli chodzi o dzierganie to też dużo się u mnie dzieje na raz – aktualnie pracuję aż nad 4 rzeczami. Są to: wielki resztkowy koc na łóżko w sypialni, alpakowy sweterek, złota szydełkowa tunika dla mojej babci oraz projekt marcowo-kwietniowy w moim wyzwaniu Fiber Factor. I co ważne w każdym z nich widać postępy 🙂
Najmniej do końca brakuje w bawełnianym sweterku o neutralnym kolorze, który ma realizować temat Blank slate, czyli czyta karta, przewidziany na maj i czerwiec, ale przypadkowo zrealizowany przed czasem zamiast żakardów, z którym teraz nie było mi po drodze. Został tam tylko do zrobienia mały fragment korpusu oraz rękawy (na szczęście 3/4), więc może po weekendzie będę mogła pokazać całość. Jeśli chodzi o resztę projektów to postępy są mniejsze i do końca brakuje znacznie więcej, ale przynajmniej zbliżam się w tamtym kierunku 😉
Całoroczne inspiracje #26
Dziś coś nietypowego – projekt który znalazłam na Ravelry, gdy zaczęłam się zastanawiać co prócz mojej „białej karty” można zrobić z włóczki Scilla od Mondial. W oko wpadł mi AQA autorstwa meingefangen i nie mogę się zdecydować czy fajny, czy jednak nie. Zresztą mimo mnóstwa zdjęć i tak nie do końca wiem jak się prezentuje ten projekt 🙂 Ale sesja zdjęciowa jest bardzo fajna i tego się trzymajmy.
21 komentarzy
Podziwiam Cię za mnogość projektów , które masz na tapecie, co do sweterka , to jest on niewątpliwie ciekawy, tylko tak jak sama zauważyłaś , niby zdjęć dużo , ale do końca nie wiadomo, jak się to nosi:) Jak zdecydujesz się na niego, chętnie popatrzę:-) Pozdrawiam.
Inspiracja z tego posta to tylko czyjś „wykon” a nie wzór możliwy do zrobienia, więc nie będzie mojej wersji, ale podoba mi się wykorzystany tam pomysł na sesję z udziałem modelki i jednocześnie chroniący wizerunek – niełatwo wybrnąć z takiego połączenia…
Ten po prawej (chyba siwy) projekt ma fajny wzór.
Dziękuję 🙂 To alpakowa wstawka na szydełku, która będzie przodem sweterka jak dorośnie 😀
Nieźle się u Ciebie dzieje^^
Achaję przeczytałam i byłam zachwycona tą serią, drugą część, „Pomnik cesarzowej Achai” również polecam, nie wiem czy mi się nawet nie bardziej podobała… Bardziej już po bandzie Ziemiański pojechał, jeśli chodzi o pomysł na fabułę 😉
Saga bardzo mi się podobała, jest bardzo wciągającą i pełną zwrotów akcji opowieścią, jednak to nie lektura dla każdego, bo nie upiększa rzeczywistości, w której jest osadzona, a wiele osób to zrazi. No i jestem pewna, że na papierze nie przebrnęłabym przez cukierkowaty, nudnawy początek z wątłym dziewczątkiem w roli głównej. Na szczęście potem się rozkręca 😉 No i epilog moim zdaniem jest zbędny, bo bardziej rozczarowuje niż wyjaśnia i rozwiewa wątpliwości.
Do „Pomnika cesarzowej Achai” przymierzam się powoli, ale nie wiem kiedy znajdę wystarczająco dużo czasu na lekturę…
Ja też czasami przesiadam się na audioboki, ale jestem wymagająca jeśli chodzi o lektora, jak mi głos nie podejdzie to nijak nie potrafię się skupić na tym co do mnie mówi.
Ja też jestem (niestety) bardzo wymagająca jeśli chodzi o lektora i po zakończeniu dłuższej przygody z jedną osobą trudno mi się przestawić na kogoś innego. No i organicznie, z całego serca nienawidzę głosu Krzysztofa Tyńca, więc czegokolwiek by nie czytał, to jest dla mnie skreślone z automatu (nie mogę odżałować Pratchetta w audiotece :/)
I chyba z Tolkienem też miała jakieś tam „anse”, bo czytający go mężczyzna ma dość wysoki głos, a ja za tym nie przepadam, ale po jakimś czasie się przyzwyczaiłam, a że treść znam to nie straciłam wiele.
Za to Joannę Jeżewską (od Achai) oraz Krzysztofa Gosztyłę (od Uniwersum Metro 2033) uwielbiam i mogliby mi książkę telefoniczną czytać do snu i też bym była zachwycona 😀
Tez dziergam wiele rzeczy na raz 🙂 – lubie to! z ksiazkami zreszta podobie, czytam wiele ksiazek w jednym czasie 🙂
pozdrawiam –
– Ola
Z dziergotkami to u mnie standard, że mam więcej niż jedną na raz, szybko się nudzę 🙂 Ale nie przepadam za czytaniem więcej niż jednej książki na raz, bo mi się mieszają w głowie fabuły i bohaterowie. Wyjątek robię tylko dla lektur z różnych kategorii – np. czytam coś branżowego, jaką beletrystykę i na przykład coś hobbystycznego na dodatek na raz, niezależnie od siebie.
Audiobooki to chyba fajne rozwiązanie: coraz częsciej o nich czytam, i coraz bardziej mnie nęcą. Ale do dziergania wydają się byc idealne. Przyjemne z pożytecznym. Ale pewnie niedługo można będzie sobie włączyc cos takiego ( z dowolną książką) na komorce. Ani się obejrzymy i zapomnimy co to znaczą prawdziwe książki. Choc ja chyba nigdy nie odzwyczaję się od tych papierowych. Pozdrawiam Beata (hardaska)
Audioteka.pl ma już od dawna aplikację mobilną (podobno naprawdę dobrą) więc z tą komórką to wcale nie pieśń przyszłości. A co do audiobooków to też nie jest to nowość, tylko teraz z rzeczy niszowej (dla osób niewidomych i słabo widzących) staje się rzeczą dla każdego, przede wszystkim pod względem dostępności, ale także repertuaru, który coraz częściej stanowią nowości wydawnicze i bestsellery, a nie zakurzona klasyka i lektury szkolne. Ja zaczęłam korzystać z audobooków niedawno i od razu wpadłam po uszy 😀 Poczułam się jakby ktoś to wymyślił specjalnie dostosowując do moich potrzeb 🙂
Dziergac kilka na raz rzeczy umiem, ale czytac kilka ksiazek na raz juz nie… O Achai slyszalam
Z tym dzierganiem i czytaniem kilku rzeczy jednocześnie mam identycznie 😀 Na drutach się da, a w książkach nie za bardzo wychodzi…
Grade A stuff. I’m unsotqeiunably in your debt.
Wszystkie wymienione przez Ciebie książki mam na półce… i żadnej nie czytałam 😉
„Achają” zachwyca się mój mąż. Ja odpadłam po opisie tortur w I tomie (choć cykl o Mordimerze lubię 😉 ).
Książkę o którą pytałaś na moim blogu, pokrótce opisałam w odpowiedzi na komentarz. Tutaj tylko dodam – warto 🙂
To już pędzę czytać, bo bardzo mnie interesuje ta pozycja. A co Achai, to tak jak już pisałam, przeczytać prawdopodobnie bym jej nie przeczytała, ale audiobook w brawurowym wykonaniu pomógł mi przetrwać wszystkie mniej przyjemne elementy 🙂 A Uniwersum Metro 2033 to mój nowy faworyt czytelniczy, bo świat jest bardzo dobrze przemyślany i logiczny, a to rzadkość w krainach postapo 😀
U Ciebie ajk zawsze duużo się dzieje 😉 Bardzo mnie zaciekawił ten sweterek z szydełkowym ażurowym przodem. A co robisz z kordu? Achaję dopisuję a Metrem się zachwycały moje dzieci, szczególnie syn. Serdeczności.
Uniwersum Metro naprawdę jest świetne i co ważne są to dobrze napisane powieści (przynajmniej te, które do tej pory czytałam – czyli Głuchowski i teraz Wroczek), więc rozrywka nie tylko dla miłośników tego typu literatury, ale po prostu dla miłośników fajnych historii.
Metro wydaje się ciekawe, ostatnio mam ochotę na coś postapokaliptycznego, może wpadnie mi w ręce. Z robótkami u mnie podobnie, trzeba sobie urozmaicać 😉 Ciekawa jestem tej złotej tuniki. Pozdrawiam!
Metro jest super, szczególnie jeśli lubisz takie klimaty i mroczne światy po katastrofach 🙂