Mój sposób na organizację włóczkowych etykiet i próbek

Wierni czytelnicy bloga mogą pamiętać, że mam na punkcie włóczkowych etykietek i banderolek małego hopla. Zbieram je właściwie od początku przygody z dzianiną tłumacząc sobie to względami praktycznymi (skład, przepis prania, próbka obliczeniowa itp.). Prawda jest chyba jednak taka, że to po prostu sentymentalne przywiązanie do kłębków, z którymi spędzam długie godziny mojego życia.

etykiety z włóczki banderole

Na powyższym zdjęciu główna część kolekcji, ale to nie wszystko – niektóre banderolki za nic nie chciały zmieścić się do małej kosmetyczki, więc trzymałam je wszystkie razem w dużym worku ze strunowym zapięciem.

etykiety z włóczki banderole

Mam do włóczkowych banderolek emocjonalny stosunek, więc było mi przykro, że leżą takie stłoczone. Przeszkadzało mi też, że mój zbiór jest bezużyteczny. No i niespodziewanie wczoraj podczas wizyty w sklepie papierniczym rzuciły mi się w oczy strunowe woreczki w śmiesznej cenie 6,90 za 100 sztuk (swoją drogą jak to jest możliwe, że komuś się opłaca to produkować za takie pieniądze?) – z rozpędu kupiłam dwa opakowania, żeby mi nie zabrakło później 🙂 Przydało się też pudełko, w którym dotychczas trzymałam nici i akcesoria do maszyny…

etykiety z włóczki banderole

Jestem z siebie bardzo dumna, ponieważ organizację mojej etykietkowej kolekcji wymyśliłam sama – nigdzie nie widziałam niczego podobnego. Postanowiłam zamknąć każdą banderolkę osobno, a na dodatek tam gdzie to możliwe dorzucić do woreczka mały moteczek włóczki i informację o dzianinie z niej wykonanej, a z czasem może także tycią próbkę, szczególnie przydatną przy włóczkach, których często używam i mam w domu w nieco większej ilości.

Podzieliłam banderolki na 3 kategorie – włóczki, które pamiętam i na pewno mam w domu ich kawałki, takie, które pamiętam, ale próbki prawdopodobnie nie znajdę oraz różne egzotyczne rzeczy, których nazwy z niczym mi się nie kojarzą i nic mi nie mówią.

etykiety z włóczki banderole

Przy okazji postanowiłam uporządkować także zbiór różnych próbek – zarówno własnych, w wypadku włóczek z których kiedyś coś dziergałam, jak i z e-dziewiarki, gdzie kiedyś zainwestowałam w próbnik najdroższych motków i często dostawałam jakieś małe wrzutki w paczkach. Robiłam do tego kilka podejść, ale nieustannie panował w tym straszny rozgardiasz (do zdjęcia wszystko ułożone, żeby wyglądało ładnie i schludnie, ale to fikcja )

próbki włóczekMiałam dzisiaj niewiele czasu na tę operację przełożenia banderolek ze zbiorczego opakowania do indywidualnych foliówek, bo przygotowuję się do szkolenia, jednak nie mogłam sobie odmówić i przejrzałam też włóczkowe zakamarki, bo w kilku miejscach mam malutkie resztki po przerobionych kłębkach, z którymi już nic się nie da zrobić, ale wyrzucić szkoda. Przygotowałam też kilka gotowych paczuszek, żeby poczuć przedsmak gotowego, odpowiednio zorganizowanego własnego atlasu włóczkowych próbek 🙂

IMGP1342

I nagle moja dziwna mania awansowała do rangi wielkiej mądrości i zapobiegliwości, bo szczerze przyznam – taki zestaw, uzupełniony jeszcze w perspektywie o informacje o projektach, moje uwagi o włóczkach, czy właściwych rozmiarach drutów (przerabiam luźno, więc to co napisał producent mogę między bajki włożyć) oraz ewentualnie o wydziergane próbki to przecież marzenie każdej dziewiarki!

Wszystko razem prezentuje się następująco – na razie rozgraniczenie pomiędzy poszczególnymi grupami jest prowizoryczne, jednak ostatecznie będą to po prostu woreczki z włóczką w środku oraz same banderolki zapakowane w folię, żeby się nie kurzyły ani nie niszczyły.

Podzieliłam banderolki na 3 kategorie - takie, które pamiętam i na pewno mam w domu ich kawałki, takie, które pamiętam, ale próbki prawdopodobnie nie znajdę oraz różne egzotyczne rzeczy, których nazwy z niczym mi się nie kojarzą i nic mi nie mówią.  etykiety z włóczki banderole

A jak jest u Was? Macie jakieś dziewiarkie dziwactwa? Zbieracie coś związanego z przerabianą włóczką? Prowadzicie włóczkowe pamiętniki albo robicie coś podobnego, czy to jednak tylko ja jestem świrnięta?


Całoroczne inspiracje #19
Skoro piszę o próbniku, to jako inspiracja na dziś musi pojawić się sampler, czyli wzór (zazwyczaj na pled, koc lub narzutę), którego zadaniem jest prezentacja różnorodnych wzorów i rozbudowanych umiejętności tworzącej go dziewiarki. Wzór to The Great American Aran Afghan w wykonaniu Brigitte R. Zwróćcie uwagę na skomplikowane wzory warkoczowe i fantastyczny pomysł, by na jednym z kwadratów umieścić miniaturowy sweter (mój faworyt!).

sampler

Może spodoba ci się jeszcze...

13 komentarzy

  1. Pomysł świetny, jeśli się nie pogniewasz to „odgapię”. Moje banderolki oplecione są ich włóczkami, ale nie posegregowane tylko w koszu z kłębuszkami 🙂 Pozdrawiam

    1. Weź sobie – proszę bardzo.
      Gdybym bała się, że ktoś „pożyczy” mój pomysł, to po prostu zachowałabym go dla siebie 🙂

      Moim zdaniem system jest prosty, tani i niezwykle skuteczny (o ile ktoś tak jak ja magazynuje etykietki i resztki – można to sensownie połączyć w całość i nadać temu walor praktyczny), więc czemu mam go zatrzymywać tylko dla siebie, przecież mi nie ubędzie, gdy ktoś inny też zastosuje go u siebie i poprawi swój warsztat.

  2. Ja też gromadzę wszystkie banderolki, razem z kawałkami włóczki, dołączam też karteczkę z opisem tego co zrobiłam, na jakich drutach itp, próbki… Nie ma tego dużo i na razie wkładam te rzeczy do przypadkowych woreczków albo ofertówek. Zastanawiałam się właśnie jak to uporządkować – system woreczków strunowych w odpowiednim pudełku bardzo mi się podoba 🙂

  3. Prowadzę „zeszyt robótkowy”, w którym zapisuję co z jakiej włóczki robiłam, na jakich drutach i jaka próbka obliczeniowa mi wyszła. Banderolki też zbieram, ale tylko po jednej z danej włóczki (przeważnie kupuje się po kilka motków danej włóczki). Jeśli zostaje jakaś resztka, to nakładam na nią banderolkę. Jeśli resztka jest duża, to banderolka sama się trzyma, jeśli mała, to wkładam ją razem z banderolką do woreczka.

    1. Ja od nowego roku staram się prowadzić kalendarzyk robótkowy, ale moje zapiski są na razie niekompletne i niedoskonałe – koniecznie muszę dołączyć do nich informację o próbce obliczeniowej oraz rozmiar drutów, którego używałam. Tyle tylko, że na razie dziergam małe kawałeczki do mojego projektu Fiber Factor i często łapię do tego przypadkowy kłębek i druty, które akurat są wolne i zanim zapiszę konfigurację to już nie pamiętam 🙂 Ale się poprawię.

      PS. Ja też zostawiam po jednej banderolce z każdego rodzaju włóczki, który przerabiałam (nawet jak były różne kolory, to banderolkę mam tylko jedną). Jednak gdzieś u kogoś widziałam podliczenie przerobionej w danym roku włóczki na podstawie wszystkich banderolek z tego okresu – też fajny pomysł w sumie…

      1. a myślałam że tylko ja tak chomikuję banderolki 🙂 Pomysł na organizację świetny, ale dla mnie raczej niewykonalny, więc moje na takie luksusy się nie doczekają… grzecznie siedzą w szufladzie „robótkowej”.

        1. Czas pracy do jakaś godzina (+ poukładanie końcówek w woreczkach na co jeszcze nie znalazłam chwili), koszt około 20 złotych zakładając pudełeczko papierowe a nie metalowe jak u mnie. A radość i duma z wprowadzenia ładu i organizacji – bezcenna 🙂

    2. Zamiast zeszytu robie foto-kopie wykonanych prac. Oczywiście nie wszystkie zostały udokumentowane ( dopiero od ok 2 latek rejestruję ) a dziergam ok 35 lat, ale co tam ważne że powstaje kronika 🙂

      1. Ja też robię dokumentację fotograficzną (mniej więcej od początku przygody z drutami, bo już wtedy miałam bloga, znacznie gorzej jest z szydełkiem, bo wtedy jeszcze nie miałam aparatu), ale niestety brakuje mi potem organizacji tego gdzieś na komputerze czy w jakimś serwisie (np. Ravelry) i mam zdjęcia, czasem nawet z kilkoma ich kopiami na komputerze, aparacie, iPadzie, na mailu, na Facebooku, na Flickrze, na Instagramie i jeszcze gdzieś indziej. Jednym słowem – chaos! Muszę nad tym zapanować, to jedno z moich tegorocznych postanowień.

  4. Zazdroszczę… ładu składu i pomyślunku 😉 U mnie niestety banderolki są w nieładzie, a szkoda, nigdy też nie prowadziłam zapisków na temat próbek/rozmiarów drutków/ udziergów… może to błąd był, ale nic to straconego.. trzeba ten rozgardiasz mój ogarnąć i jak z nieba spadasz mi ze swoim postem – na pewno coś podprowadzę i zastosuję 🙂
    Próbnik… obiekt moich westchnień… może kiedyś.. jakoś, jak już mnie będą lubić dziewiarskie zakątki jakiś dostanę… 🙂 pomarzyć można 😉
    Sweterkowy kwadracik jest the best! 🙂

    1. Korzystaj śmiało. Sposób jest naprawdę fajny, a duma ze zorganizowania banderolek i ogarnięcia bałaganu w jakiejś kwestii robótkowej (chociaż jednej ;D) jest na prawdę ogromna.

      Co do dokładnych opisów, to muszę zacząć je robić, póki co mam tylko informację co z czego i kiedy, czasem także według jakiego wzoru i jakie są moje odczucia wobec włóczki. Ale bardzo brakuje informacji o użytych drutach i próbki…