Długo przymierzałam się do tworzenia biżuterii, jednak jakoś zawsze coś stawało mi na drodze, a dodatkowo odczuwam osobistą awersję do tego, co powszechnie w Polsce biżuterią ręcznie robioną się nazywa, a moim zdaniem nie zasługuje na to miano – chodzi mi oczywiście o najprostsze połączenia gotowych elementów, szczególnie mocno trend ten jest widoczny w wypadku kolczyków…
Tak czy inaczej nadszedł wreszcie czas, by rzucić uprzedzenia w kąt i nauczyć się podstaw 🙂
Oczywiście musiałam zrobić po swojemu, więc zamiast gotowych półproduktów w mojej biżuterii przeważają nietypowe materiały, ręcznie robione elementy, ciekawe faktury i bogactwo kształtów.
Teraz trochę więcej szczegółów o każdej z rzeczy widocznych na powyższym zdjęciu…
Z tej bransoletki jestem szczególnie zadowolona – zawsze chciałam mieć coś takiego… Ciążka, kolorowa, brzęcząca ozdoba ręki była dla mnie doskonałą wprawką, bo przecież każdy koralik i kamień trzeba było przymocować oddzielnie… Miałam ją już nawet raz na sobie i wygląda na ręce naprawdę fajnie.
Najprostsza bransoletka świata wykonana ze wstążki. Miała być częściowo haftowana koralikami, ale podoba mi się w takie formie i nie wiem czy będę ją jeszcze wykańczać, czy zostawię ją tak jak jest. Kolor to intensywna czerwień, bransoletka ma regulowaną długość i świetnie układa się na ręce.
Pamiętacie instrukcję jak zrobić kwiat z organzy? Oto właśnie mój sposób na wykorzystanie tego co wówczas powstało. Jest to w ogóle pierwsza moja bransoletka, powód dla którego musiałam się nauczyć podstaw tworzenia biżuterii, bo zostałam z czymś co nie było skończone, a rozmontować się już nie dało 😉
Kolorystycznie bardzo dobrze współgra z bransoletką ze wstążki. Bransoletka jest bardzo okazała – średnica większego z kwiatów to około 7 cm.
Nie mogło się obyć też bez koszulek – toż to moja nowa miłość – to co nie dało się przerobić na t-yarn zostało wykorzystane do przygotowania takich oto plecionek.
No i na koniec dzianinowy naszyjnik, z którego jestem wyjątkowo dumna. Powstał z pojedynczego kłębka, który zachwycił mnie kolorem – głębokim, intensywnym szmaragdem.
Oprócz naszyjnika powstała też prosta warkoczowa bransoletka na drutach, mam zatem piękny komplet do jesiennych i zimowych kreacji.
Jak Wam się podoba mój biżuteryjny debiut? Nadaję się?
2 komentarze
Ciężką bransoletkę (ta pierwsza) i dzianinowy naszyjnik nosiłabym z przyjemnością 😉
Super, wyjątkowo oryginalne, gratulacje !