Czasem genialne pomysły przychodzą do głowy niespodziewanie…
Tak było i tym razem. Klatka tygodniami stała na widoku i nic nie zapowiadało, że do czegokolwiek mi się jeszcze przyda – Zorza zepsuła drzwiczki i ma teraz nowy pałac, a stara klatka stała na podłodze, bo żal mi było ją wyrzucić. Miałam już dość potykania się o nią i miała już polecieć na śmietnik, gdy nagle uświadomiłam sobie, że to przecież nic innego jak spory metalowy koszyk, idealny na włóczkę, a do tego ogromny!
Potem już szybko mi to poszło – 2 wieczory i większość pojedynczych, starych kłębków ma teraz nowy dom – w metalowym koszu znalazło się miejsce mniej więcej dla 5-7 kilogramów dobra 🙂
Sprytnie co?
4 komentarze
Sprytne i wszystko widoczne!
No właśnie! Mam wrażenie, że przerabianie pójdzie mi teraz szybciej, bo jak widzę to wszystko to aż się chce robić 🙂
Świetny pomysł! a ja mam taką wielka klatke po króliku!!!! 😀
To już teraz wiesz co z nią zrobić 😉
Klatka w roli pojemnika funkcjonuje już rok i świetnie się sprawdza, a ja dążę do tego by zmieściły się w niej wszystkie gorszej jakości kłębki i resztki. Może do końca roku się uda…