No i spotkaliśmy się we czwórkę na placu boju: ja, włóczka Himalaya Padisah, druty Hiya Hiya 5,5 mm, no i on we własnej osobie, wzór entrelac.
Dziergam od wczoraj wieczorem i mam kilka spostrzeżeń.
Kolor włóczki najlepiej oddaje pierwsza fotografia, na ostatniej natomiast możecie przyjrzeć się z bliska połączeniom kolorystycznym w obrębie kilku paneli, a nawet w pojedynczym paśmie włóczki….
Przede wszystkim bardzo mi brakuje schematu. Wzory pisane mnie wnerwiają, nie lubię ich, są równie irytujące po polsku jak i po angielsku. Pół wieczoru szukałam w internecie, ale nie znalazłam 🙁
Byłam zatem skazana na opis w jednej z książek, którą posiadam – „Robótki na drutach. 300 porad technik i sekretów”. Kiedyś jeszcze o niej napiszę, bo to fajna lektura. Jednak wczoraj okazało się, że nieścisłość tłumaczenia bywa dość problematyczna. Na szczęście udało mi się wybrnąć z pomyłki bez prucia 🙂
Po drugie wzór jest idealny do tak kolorowej, mocno cieniowanej włóczki o krótkich odcinkach danego koloru, tak jak to ma miejsce w Parisah, która była moją miłością od pierwszego wejrzenia. Musiałam kupić tą włóczkę, tylko potem został problem co z nią zrobić dalej… No i przypomniałam sobie właśnie o technice entrelac i o tym, że gdzieś przeczytałam, że właśnie do cieniowanych, wielokolorowych włóczek nadaje się ona najlepiej….
No i na koniec powiem Wam w sekrecie, że męczę się, bo efekt wart jest z pewnością wysiłku (a poza tym do katalogu umiejętności mogę dodać kolejną :D). Ale ciągłe obracanie robótki i bardzo krótka przestrzeń pracy po prostu mnie wkurza. A na dodatek wydaje mi się, że takie wzory są bardziej włóczkożerne, co boli mnie szczególnie mocno, bo mam tylko jeden kłębek tego kolorowego szaleństwa (gdyby ktoś mi powiedział, że fiolet, beż i szmaragd będą razem wyglądać dobrze, to bym go wyśmiała, a okazuje się że to jednak możliwe) Ale i tak to na pewno nie będzie ostatni projekt wykonany tą techniką, bo dzianina wygląda naprawdę fantastycznie!
I co, jak Wam się podoba?