Rzadko biorę udział w testach, ale tym razem mimo obaw zgłosiłam się od razu, gdy tylko zobaczyłam tę chustę. Oto mój wyjątkowy Angular!
Wszystko zaczęło się do tego wpisu na zaprzyjaźnionym blogu. Zobaczyłam i zapragnęłam. Ale wzór niestety nie był jeszcze dostępny. Niewiele myśląc zgłosiłam się do testowania, chociaż wówczas wszystkie miejsca testowe były już zajęte. Na szczęście ktoś się w międzyczasie wykruszył i udało mi się dostać do elitarnego grona testerek.
Autorka wzoru to Marzena Kołaczek, którą znacie na pewno z bloga Wełniane Myśli lub z wełnianego sklepiku U Chmurki. Marzena to jedna z moich ulubionych projektantek dzianiny w ogóle, a tak się szczęśliwie składa, że jest z Wrocławia i mam to szczęście, że znam ją osobiście. Pisałam na blogu o jej czapce Sweet Bunch w cyklu Wzór tygodnia, a wcześniej pokazywałam też moją wersję tej czapki. Bardzo cenię jej logiczne wzory, za którymi łatwo podążać i nie mogę się napatrzeć na jej wspaniałe fotografie.
Dziergając wzór testowy staram się nie modyfikować zamiarów projektanta – chodzi o to, żeby autor wzoru mógł zobaczyć czy wszystko układa się tak, jak to sobie wymyślił. Tym razem jest jednak nieco inaczej – z jednej strony za zgodą Marzeny wykorzystałam niemieckie rzędy skrócone zamiast standardowego wrap & turn, które mi się nie podoba, którego unikam i po prostu nie lubię. Druga zmiana natomiast to efekt mojej pomyłki – niestety moje dzierganie to hobby, realizowane po pracy, zazwyczaj kiedy jestem już zmęczona po całym dniu i tym razem efektem tego jest autopilot, który włączył mi się przy dodawaniu oczek w największym, żółtym trójkącie. Zamiast po bokach jak wzór karze, zrobiłam to na środku, tak jak miało to miejsce w poprzednio dzierganym przede mnie wzorze. Ubocznym efektem tej pomyłkowej zamiany jest powstanie centalnej pręgi, która szczerze powiedziawszy bardzo mi się podoba. Ale notka do mnie samej na przyszłość – wzory się czyta a nie zgaduje! Trzeba też pilnować, na którą linijkę tekstu się patrzy 😉
Tak czy inaczej zazwyczaj nie zgłaszam się do testów, bo połączenie dziergania z presją czasową jest dla mnie po prostu niewarte zachodu. Bardzo nie chcę rozczarować projektantki dla której testuję, więc zazwyczaj wolę zwyczajnie zaczekać i kupić wzór po premierze niż gnać z oczkami na złamanie karku, byle tylko zmieścić się w harmonogramie. No ale tym razem po prostu nie mogłam czekać z założonymi rękami 😀
A teraz do rzeczy – czas napisać coś więcej o wzorze!
Angular to duża chusta o nietypowym kształcie – najbliżej jej chyba do nieregularnego trójkąta o wydłużonym jednym boku. Jej niezwykła forma powstaje za sprawą kształtowania skosów rzędami skróconymi. A oczywiście największą jej ozdobą są płaszczyzny koloru różnej wielkości. Świetnie się bawiłam oglądając prace pozostałych testerek – każda chusta była inna i każda odzwierciedlała bardzo mocno osobowość osoby, która ją zrobiła.
Z mojego punktu widzenia chusta jest po prostu doskonała – prosta do dziergania, duża, ciepła, wielokolorowa i efektowna. Czyż można chcieć więcej? Wzór łączy to, co w dzierganiu lubię najbardziej – prostotę, kolor i twist, dzięki któremu projekt naprawdę się wyróżnia i nie sposób przejść obok niego obojętnie. Dodatkową zaletą dla mnie jest fakt, że chustę dzierga się ściegiem francuskim, który jest jednym z moich dzianinowych faworytów. Zwróćcie uwagę jak obszerna jest chusta i jak dobrze dobrana jest wielkość drutów, która z jednej strony powoduje, że dzianina jest zwiewna i ładnie się układa, ale z drugiej jest wystarczająco mięsista, żeby porządnie grzała. Dzianiny jest na tyle dużo, że mogę się chustą owinąć co najmniej 3 razy okrywając całą szyję i dekolt.
Przed sesją zastanawiałam się nad ponownym blokowaniem chusty, bo zgodnie z tym, co sugeruje Marzena najlepsze efekty uzyskamy blokując tą dzianinę przy użyciu drutów do blokowania, bo wówczas uzyskamy najbardziej kanciasty kształt, który obiecuje nazwa wzoru. Niestety jeszcze nie mam w moim dziewiarskim przyborniku tego akcesorium, więc radziłam sobie tradycyjnymi metodami, czyli korzystałam ze szpilek, co rzeczywiście nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem, bo na powyższym zdjęciu zamiast prostych linii pomiędzy kolorami mamy delikatne fale pokazujące gdzie szpilki trzymały materiał, a gdzie nie…
A po sesji z zaskoczeniem oglądałam fotki dziwiąc się jak blado wypada przy tej chuście mój wiosenno-jesienny płaszcz! W bardziej neutralnym towarzystwie on sam zwraca uwagę swoim intensywnym, fuksjowym odcieniem, a w towarzystwie szalonych kolorów mojego Angulara prawie go nie widać 😀
Dane techniczne
Wzór: Angular autorstwa Marzeny Kołaczek
Włóczka: ręcznie farbowana przeze mnie włóczka Fiberro Sock (75% wełna, 25% poliester) w kolorach:
Słonecznik – 2 motki
Czerwony tulipan – 0,5 motka
Roboty Drogowe – 0,5 motka
Niebezpieczny róż – 1 motek
Druty: 4 mm metalowe Addi
Angular to fantastyczny wzór i mam nadzieję, że zdobędzie światową sławę i popularność, której z pewnością jest godzien. Jeśli macie ochotę na coś kolorowego, to koniecznie sięgnijcie po ten wzór!
12 komentarzy
Czysta energia! 🙂
Bardzo byłam ciekawa Twojej wersji, jak zobaczyłam, jakie kolory wybrałaś. I co dla mnie najbardziej zaskakujące, to największy trójkąt jest najjaśniejszy, a iluzja jest zachowana.
Mam już wzór kupiony, nic tylko dziergać. Utknęłam, bo nie pasowały mi ilości posiadanych kolorów (moje zasoby są mniej niż nikłe).
I w takim razie mam pytanie, czy to prawda, że u Ciebie wystarczył standardowy motek 420 m na największy trójkąt? W chmurkowej wersji wyszło ponad 500 m, ale to trochę inna włóczka niż typowy sock. Jeśli wystarcza 420 m, to miałabym z czego dziergać, bo też już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę. Help, help 😉
Heh, człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak łatwo kogoś wprowadzić w błąd – dobrze, że nie zaczęłaś dziergać! Na żółty trójkąt zużyłam około półtora motka, wzór nie kłamie i potrzeba tam naprawdę dużo włóczki (bo i trójkąt wielki).
Z pozostałych kolorów zużyłam mniej niż połowę motka każdego, a tych środkowych to w ogóle malutko, ale nie chciało mi się ważyć tego co zostało, więc nie wiem dokładnie 😀
Poprawiłam też od razu informacje na stronie projektu na Ravelry, żeby nikt się nie pomylił. Dzięki za czujność!
Czyli nie ma zmiłuj – muszę sobie coś dokupić, ufarbować albo uprząść (kolejność przypadkowa) 😉
Dziergać na szczęście nie zaczęłam, bo włóczka jeszcze nieprzewinięta, a pogoda dzisiaj była ogrodowa, więc rzuciłam wszystko i pognałam z sekatorem do ogrodu.
A ostatnie zdjęcie mi też się bardzo podoba – bardzo lubię złomy i industriale 🙂
Gdyby nie testowanie wzoru mocno kusiłoby mnie dzierganie Angulara z własnej przędzy – wzór jest geometryczny, płaszczyzny spore i totalnie osobne, bez żadnych przejść czy wtrąceń, kolorów potrzeba kilku, małe trójkąty zjadają naprawdę niewiele włóczki, a na koniec to co najważniejsze (jak lukier który nadaje smak całemu ciastu) wszystko jest garterem, który świetnie prezentuje ręcznie przędzioną włóczkę.
Jeśli chodzi o fotki, to takich industrialnych było więcej, bo właśnie mi robią drogę tuż pod oknami i stoi sporo ciężkiego sprzętu wokoło, ale niestety dzień był zaskakująco zimny i wietrzny, więc sporo ujęć odpadło, bo po modelce było widać, że aura niesprzyjająca.
Planuję ponowne blokowanie chusty jak już się zaopatrzę w druty do blokowania (które mam na liście już chyba ze 2 lata, tylko ciągle coś innego wygrywa wyścig do mojego portfela). A po ponownym blokowaniu wybiorę się jeszcze raz robić zdjęcia, jeśli będę miała szczęście to aura będzie już bardziej wiosenna i chusta będzie mieć za towarzystwo tylko jeansy i bluzkę, już bez płaszcza, więc tym bardziej będzie zwracać uwagę 🙂
Bardzo energetyczna chusta. Kształtem przypomina mi latawiec.
Niezwykle ciekawe i tajemnicze jest to ostanie zdjęcie.
Mi też ten kształt kojarzy się z latawcem 😀
Z sesji nie jestem na 100% zadowolona, bo było bardzo zimno i wietrznie, ale na szczęście udało się coś wybrać do pokazania we wpisie.
Wow! Twoja wersja jest rzeczywiście mega energetyczna! Buzia sama się śmieje do tych kolorów 🙂 Cacuszko!
Lubię kolory, na co dzień ubieram się dość kolorowo i cieszę się, gdy ma na sobie coś tak energetycznego. Dlatego chusta po prostu nie mogła być bura 😀
Twoja chusta aż ocieka soczystością 🙂 W takich barwach żadna zima nie straszna.
Chusta mi się bardzo podoba, za to ścieg zniechęca. Bardzo lubię efekt który daje, ale robić to tak średnio… pewnie koło jesieni się przekonam 😉
Ja z kolei garter uwielbiam – moim zdaniem nadaje się do wszystkiego, dzierga się bardzo szybko bo to same prawe, no i nie da się pomylić. Ja z kolei z rezerwą podchodzę do rzędów skróconych, ale z metodą niemiecką to nawet one mi teraz niestraszne. Zresztą dla takiej chusty warto się poświęcić 😀
Jakie energetyczne kolory! Prawdziwa terapia na zimową/ przedwiosenną szarugę. Super, że nie boisz się takich połączeń. Brawo!
super chusta, piękne kolory