W czasie przerwy świątecznej wydziergałam malutką chustę techniką entrelac. Jestem z niej zadowolona, jednak nie wszystko poszło po mojej myśli…
Filcowa poduszka szaleńca
W tytule właściwie zawarłam już wszystko co można 🙂
Filcowa, bo z filcu – wełnianej włóczki celowo maltretowanej praniem w pralce w 60 stopniach. Poduszka, bo kawałki składowe są dwa i stanowią poszewkę na ozdobną poduszkę, która mi się znudziła w dotychczasowej formie. A szaleńca dlatego, że nie dość, że kolory obu połówek są różne, to na dodatek zupełnie do siebie nie pasują 🙂
Entrelac gotowy!
Entrelac, o którym już kiedyś pisałam, stał się faktem 🙂
Mogę Wam powiedzieć z doświadczenia, że 100 gram włóczki średniej grubości wystarczy na kwadrat 50 x 50 cm. Przynajmniej u mnie udało się tyle osiągnąć. Oto jak wygląda ukończona dzianina przed blokowaniem:
No i teraz mam niezły dylemat co z tym zrobić… Na szyjogrzej w ostateczności wystarczy, chociaż dość ciasno będzie, myślałam też na dzianinowym ozdobnym panelem do torebki. Więcej pomysłów brak. Pomóżcie!
EDIT
Ostatecznie powstała filcowa poszewka na poduszkę – panel wyprał się w pralce i świetnie się zfilcował dając kwadrat o boku około 30 cm, mimo, że w składzie włóczki jest tylko 30% wełny.
Entrelac – pierwsze starcie :)
No i spotkaliśmy się we czwórkę na placu boju: ja, włóczka Himalaya Padisah, druty Hiya Hiya 5,5 mm, no i on we własnej osobie, wzór entrelac.
Dziergam od wczoraj wieczorem i mam kilka spostrzeżeń.
Kolor włóczki najlepiej oddaje pierwsza fotografia, na ostatniej natomiast możecie przyjrzeć się z bliska połączeniom kolorystycznym w obrębie kilku paneli, a nawet w pojedynczym paśmie włóczki….
Przede wszystkim bardzo mi brakuje schematu. Wzory pisane mnie wnerwiają, nie lubię ich, są równie irytujące po polsku jak i po angielsku. Pół wieczoru szukałam w internecie, ale nie znalazłam 🙁
Byłam zatem skazana na opis w jednej z książek, którą posiadam – „Robótki na drutach. 300 porad technik i sekretów”. Kiedyś jeszcze o niej napiszę, bo to fajna lektura. Jednak wczoraj okazało się, że nieścisłość tłumaczenia bywa dość problematyczna. Na szczęście udało mi się wybrnąć z pomyłki bez prucia 🙂
Po drugie wzór jest idealny do tak kolorowej, mocno cieniowanej włóczki o krótkich odcinkach danego koloru, tak jak to ma miejsce w Parisah, która była moją miłością od pierwszego wejrzenia. Musiałam kupić tą włóczkę, tylko potem został problem co z nią zrobić dalej… No i przypomniałam sobie właśnie o technice entrelac i o tym, że gdzieś przeczytałam, że właśnie do cieniowanych, wielokolorowych włóczek nadaje się ona najlepiej….
No i na koniec powiem Wam w sekrecie, że męczę się, bo efekt wart jest z pewnością wysiłku (a poza tym do katalogu umiejętności mogę dodać kolejną :D). Ale ciągłe obracanie robótki i bardzo krótka przestrzeń pracy po prostu mnie wkurza. A na dodatek wydaje mi się, że takie wzory są bardziej włóczkożerne, co boli mnie szczególnie mocno, bo mam tylko jeden kłębek tego kolorowego szaleństwa (gdyby ktoś mi powiedział, że fiolet, beż i szmaragd będą razem wyglądać dobrze, to bym go wyśmiała, a okazuje się że to jednak możliwe) Ale i tak to na pewno nie będzie ostatni projekt wykonany tą techniką, bo dzianina wygląda naprawdę fantastycznie!
I co, jak Wam się podoba?