Czapka Tangled Hat autorstwa Renewelt

Testowałam wzór Renaty z bloga Renewelt na plecioną czapkę o nazwie Tangled Hat. Ostatnie oczka przerabiałam dziś rano i teraz czekam tylko na moment, kiedy zrobi się zimno…

czapka w warkoczePo raz pierwszy byłam testerką i muszę stwierdzić, że gdy dziergam dla siebie to nie czuję takiej odpowiedzialności, jestem bardziej swobodna i mniej się przejmuję poprawnością wykonania ułatwiając sobie pracę, gdzie się da. W takim wypadku jak tutaj chodzi jednak nie tylko moje widzimisię, ale także o należytą prezentację czyjejś pracy przy opracowywaniu wzoru oraz korektę ewentualnych błędów w opisach czy schematach. Do tego zadanie ma określony czas wykonania, co przy moim trybie dziergania stanowi dodatkowy kłopot. Muszę przyznać, że o ile wcześniej zawsze chciałam się załapać do grona testerek, to przy kolejnej okazji dwa razy się zastanowię zanim się zdecyduję…

czapka w warkoczeWzór jest bardzo logiczny, przewidywalny i czapkę robi się bardzo dobrze 🙂 Niestety nie mogę powiedzieć, że szybko, bo prawie 150 oczek na drutach i krzyżowanie warkoczy co 2 rzędy musi trwać… W sumie dziergałam czapkę w wolnych chwilach przez tydzień. Byłoby pewnie szybciej, gdybym lepiej się przyglądała schematom, bo przez moje roztrzepanie musiałam poprawiać kilkanaście rzędów głównego warkocza i w efekcie i tak mam w pewnym stopniu własną interpretację pomysłu Renaty, ponieważ główny warkocz przesunięty jest o dwa motywy. Jedynym moim zarzutem do wzoru (który testowałam w języku polskim) jest zastąpienie opisowej części odpowiednio opracowaną wersją angielską z tłumaczeniem poszczególnych skrótów – nie bolało mnie to szczególnie, bo i tak korzystam ze schematów, a angielski nie jest dla mnie językiem bardzo obcym, jednak gdybym kupiła wzór po polsku chyba byłabym rozczarowana takim opracowaniem (chociaż oczywiście da się z nim pracować w takiej formie, w jakiej jest przygotowany).

warkocze na drutachNie jestem mistrzem warkoczy, ale tutaj nie miałam problemów ze zrozumieniem co i jak, tak że w dalszej części przerabiałam oczka z pamięci kontrolując tylko, w którym jestem rzędzie. Ciekawa jestem czy ten stan się utrzyma (bo już kiedyś tak miałam), ale póki co stwierdzam, że chyba wreszcie mój umysł „zaskoczył” w kwestii warkoczy i chyba nareszcie wiem co i jak z nimi. Będę musiała zweryfikować to w praktyce projektując coś swojego, ale to pewnie dopiero w przyszłym życiu (a na pewno w przyszłym roku) 🙂

Czapka jest gruba i mięsista, więc z pewnością sprawdzi się, gdy nadejdzie zima. Pochłonęła cały motek Lanagold Alize, która to włóczka często powraca w moich projektach i którą bardzo lubię. Nie został mi nawet metr włóczki, bo resztkę wykorzystałam do cna robiąc pompon. Uszczupliłam zapasy zrobione na okoliczność swetra-kołowca podbierając motek w intensywnie turkusowym kolorze (którego mój aparat za nic nie chce przedstawić w realnym odcieniu). Zdjęcie z sklepu e-dziewiarka jest całkiem trafne jeśli chodzi o barwę, ale włóczka ma jeszcze bardziej intensywny odcień.

Lanagold Alize 640

Dziergałam używając drutów Addi 4mm (ściągacz) oraz HiyaHiya 4,5mm. Korzystałam z nieco cieńszej niż w przepisie włóczki, więc uznałam, że grubsze druty wyrównają tę różnicę, jednak gdybym miała robić czapkę po raz drugi wzięłabym drobniejsze druty, żeby uzyskać jeszcze gęstszą i bardziej zwartą strukturę. Moim faworytem w tym wzorze okazał się całkiem niepozorny i dość prosty potrójnie krzyżujący się warkoczyk po obu stronach głównego motywu ozdobnego. Tak bardzo przypadł mi do gustu, że na pewno jeszcze gdzieś go wykorzystam.

No i na koniec metryczka:
Wzór: Tangled Hat zaprojektowany przez Renewelt
Włóczka: Lanagold Alize, 49% wełna/51% akryl, 100g/240m, kolor turkusowy (640), zużyłam cały motek
Druty: Addi 4mm na krótkiej żyłce oraz HiyaHiya 4,5mm na krótkiej żyłce

Może spodoba ci się jeszcze...

11 komentarzy

  1. Bardzo mi się podoba i widać to gołym okiem, że mimo stresu jaki towarzyszył przy testowaniu, czapka jest rewelacyjna. Moje tempo dziergania jest ślimacze ale mam na liście moją pierwszą czapkę i skarpety do zrobienia, jak tylko dojdę do czapki, zapewne skorzystam ze wzoru. Kolor musi być naprawdę śliczny. Gratuluję ostatecznego efektu.

    1. Przyznaję, stres był, a pomyłka we wzorze jeszcze go spotęgowała. Efekt końcowy jest jednak świetny i zdecydowanie wart włożonego wysiłku. Wzór składa się z prostych elementów, co ułatwia jego robienie, ale ich suma wygląda bardzo efektownie. Jestem zadowolona z tej czapki, chociaż jeśli miałaby być zupełnie perfekcyjna zrobiłabym ją ponownie, pilnowałabym wzoru i wykorzystała jednak drobniejsze druty, jakie są sugerowane przez autorkę.

    1. Kiedyś nie tolerowałam czapek ani szalików, a całą zimę chodziłam w rozpiętym płaszczu bez względu na temperaturę, ale z wiekem przestałam być taka goracokrwista, a praca związana z emisją głosu powoduje, że muszę o siebie bardzo dbać. Poza tym na coś muszę przeznaczać twórczą energię, a dopiero od niedawna robię swetry 😉

  2. Super czapeczka, ja wręcz uwielbiam warkocze i pompony a tutaj ogrom warkoczyków wprost dla mnie 🙂 Jeszcze zimy nie ma a ja już naprodukowałam tyle, że chyba cała rodzina po kilka będzie miała. Sama się zgłosiłam do testowania pewnej czapy, nie wiem czy zostanę wybrana ale chętnie bym się przekonała na własnej skórze jak to się dzierga pod presją czasu. Kolorek boski. Pozdrawiam, Justyna

    1. Presja czasu (+ mój wewnętrzny perfekcjonista) to poważne utrudnienie w testach, bo jak coś robię dla kogoś to musi być idealnie. Zresztą ktoś ostatnio pisał, że ma tak samo – dla siebie dzierga prosto i na chłopski rozum, a potem przy rozpisywaniu wzoru kombinuje i poprawia np. zamykając oczka na 5 sposobów (przykład z czapki wzięty), żeby się odpowiednio układały.

  3. Piękny jest ten wzór! Czapka wyszła rewelacyjnie 🙂 No i kolor totalnie w moich klimatach.
    Bycie testerką wydaje się być ciekawą sprawą, ale rzeczywiście wymagającą. Znając siebie i sposób, w jaki ostatnio pracuję, dziergałabym na ostatnią chwilę i się stresowała. 😉

    1. U mnie właśnie tak było i niepotrzebnie dokładałam sobie ten sposób stresu. Jakby samo sprawdzanie czyjegoś wzoru było dla mnie za mało wymagające…

      1. Jak się ma taką naturę to się nic nie poradzi. 😀 Ja wczoraj do 2 w nocy szyłam spódnice, które były dziś do odbioru. Nie, żebym wiedziała o tym od ponad tygodnia. No cóż…