Dzierganie i czytanie w lipcu

Zobaczcie czego słucham, co czytam i co mam aktualnie na drutach – oto lipcowe zestawienie.

collage dzierganie i czytanie w lipcuTrochę staroci, trochę nowości 🙂

zdjęcie 4(4)Aktualnie czytam:
– na papierze „Piter” Szymuna Wroczka,
– na Kindle „Ciekawe czasy” Terry’ego Pratchetta

Aktualnie słucham: „Zagadki Sherlocka Holmesa” Arthura Conan Doyle’a

Aktualnie dziergam: stan robótek i najbliższe plany pokazywałam w poprzednim poście – Inspiracje #6 – plany na drugie półrocze. Oto projekty nad którymi ostatnio pracuję i gdzie przybywa oczek:
Sweter mirror– Mirror, czyli sweterek bez przodu i tyłu, ani prawej i lewej strony dla Mojego Mężczyzny (gotowy w 90%) – do końca brakuje już niewiele, jednak jestem nim już trochę zmęczona i nie chce mi się po niego sięgać

Sweterek z Moiny– Prosty sweterek na lato z włóczki Moina (gotowy w 30%) – zaczęłam go dziergać podczas miniurlopu w domu i zostało mi półtora okrążenia do oddzielenia rękawków od korpusu w reglanie

Sweter z pawiem– Sweter z pawiem w ramach moich wyzwań Fiber Factor (gotowy w 10%) – mam już wydziergany tył do talii (robię od dołu), muszę jednak zająć się najważniejszym czyli przeniesieniem wzoru z rysunku na kratkowany papier i konkretnymi przeliczeniami

W związku z tym, że pracuję aktualnie nad kilkoma rzeczami jednocześnie i są to same duże projekty nie sądzę, żebym szybko zajęła się czymś nowym… Zmiany szybciej nastąpią w książkach i audiobookach, bo tam znacznie mniej brakuje do końca 🙂

Może spodoba ci się jeszcze...

19 komentarzy

  1. Z tego całego zestawu najbardziej podoba mi się Pratchett (ale w formie tradycyjnej, czytnika nie trawię), a na drugim miejscu – męski sweterek. Skończ, bo mało masz 🙂 A jak skończysz, to będziesz mogła zacząć coś nowego 😉

    1. Dopóki nie zaczęłam używać czytnika kompletnie nie rozumiałam o co ludziom z nim chodzi i czym tu się zachwycać, ale jak sięgnęłam po raz pierwszy po e-papier, to przepadłam na amen! Pokochałam wirtualne książki – wygodę, szybkość czytania i niezależność od warunków zewnętrznych, łatwość dostępu do nich, przystępne ceny i ogromny wybór – generalnie to wszystko, co przeszkadzało w tradycyjnej literaturze.

      W swetrze rzeczywiście mało brakuje, ale wydaje mi się, że najpierw skończę sweterek z Moiny, bo wtedy go jeszcze ponoszę latem, a dopiero potem wrócę do lustrzanego, bo to wielki kawał ciepłej dzianiny (z dodatkiem wełny) i nie da się z niego korzystać szybciej niż późną jesienią. A do tego ze względu na mozolny, powtarzalny wzór jest po prostu nużący i wlecze się za mną od miesięcy, więc mam go trochę dość…

    1. U mnie rzadko kończy się więcej niż jedna rzecz na raz, szczególnie, że często pracuję „napadowo” – zmęczona jakimś projektem (np. teraz czarnym swetrzyskiem Mirror) zaczynam coś nowego albo sięgam po coś z pudła wstydu i traktuję to jako przerywnik. W zależności od wielkości tego nowego projektu kończę go w jednej sesji pracy bez przerw lub w momencie znudzenia wracam do poprzedniej robótki, ewentualnie znów zaczynam coś nowego 🙂

      Tylko teraz jakoś spiętrzyły się u mnie bliskie ukończenia, więc powoli skreślam je z listy to do – tak jak ma to miejsce z tuniką dla babci, która wreszcie doczekała szczęśliwego finału, ale jeszcze nie było okazji zaprezentować jej na blogu.

  2. Masz już niewiele do końca rozpoczętych projektów. Powodzenia. Podobnie jest u mnie. Na warsztacie mam 2 duże robótki – sukienkę i tunikę. Podobnie tak jak Ty, pod koniec realizacji zadania, jestem zmęczona, a może raczej znudzona, rozpoczętą pracą. Za to finał jest słodki 🙂 Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie 🙂

    1. Dziergam ostatnio sporo, więc projekty posuwają się do przodu w oszałamiającym jak na mnie tempie – 4 dni spędzone w domu były drutowym i audiobookowym szaleństwem do tego stopnia, że dorobiłam się siniaka na palcu od popychania druta przy pracy 😀

      Ale warto było, bo praca z Moiną to czysta przyjemność… Sądzę, że paradoksalnie to właśnie letni sweterek z tej włóczki pierwszy doczeka szczęśliwego finału. Potem prawdopodobnie wezmę się za ostateczną potyczkę ze swetrzyskiem, a na koniec zostawię sobie pawia, bo nie tylko muszę przeliczyć wzór, ale też rozrysować wreszcie żakard, a to mnóstwo roboty przy takim rozległym wzorze (nie mogę się doczekać finalnego efektu i tylko to ratuje pawia przed porzuceniem, bo wiem, że po skończeniu będzie tak piękny, że nikt mu się nie oprze).

  3. Ale u Ciebie mrocznie^^ Czarno i granatowo 😉
    Jestem strasznie ciekawa, jak wyjdzie pawi sweter 😉 „Ciekawych czasów” nie czytałam, na razie mam przerwę w Pratchecie, ale pewnie długo ona nie potrwa ;p

    1. Idealne kolory na lato, prawda?

      Pratchetta postanowiłam czytać po kolei, bo dzięki czytnikowi mam dostęp do całej serii i nie jestem skazana na to co mam na półce lub dorwałam w bibliotece. To jest chyba 6 część cyklu o Świecie Dysku, jest jednak znacznie dłuższa od wcześniejszych książek, więc nie pochłaniam jej tak błyskawicznie.

      Sweter z pawiem to na pewno najbardziej wyczekiwany przeze mnie projekt w całej dziewiarskiej karierze 🙂 Pracy jest z nim mnóstwo! Włóczka jest cienka, oczek w największych rzędach ponad 200, a do tego wszystko muszę robić na oko, próbować i testować. Najbardziej boję się oczywiście żakardu, ale do niego jeszcze długa droga – na razie trwają przymiarki do ostatecznego kształtu 🙂 Na wzór i jego testowanie dopiero przyjdzie pora…

    1. Mój Mężczyzna nie należy do uważnych, więc jak dowiedział się, że nie będzie prawej i lewej strony, to uznał z góry, że będzie to najlepszy sweter jaki kiedykolwiek miał i chce jeszcze kilka podobnych 😀

      Zaczęło się od wzoru (podwójny ryż), który jest przecież dwustronny – potem okazało się, że tak robiony sweter ma dodatkowe, niespodziewane zalety… Niestety w związku z tym, że dekolt okazał się zbyt głęboki i trzeba dorobić jakiś kołnierz sweter jednak będzie miał przód i tył, jednak postanowiłam tak przyszyć guziki, żeby zachować niespodziewaną i taką przydatną dwustronność 🙂

  4. O – moje ulubione kolory – granaty! Ciekawa jestem efektu końcowego. Ja też lubię czytać na czytniku, przede wszystkim dlatego, że mogę sama ustawić rozmiar czcionki i to, że jest podświetlany, co ma duże znaczenie w nocy, kiedy zazwyczaj czytam,
    Pozdrawiam cieplutko,
    Asia

    1. Jestem bezpowrotnie stracona na rzecz czytników 🙂

      Książki mi się teraz nie kończą, po prostu sięgam po kolejną, do tego czytam szybciej niż na papierze (prawdopodobnie ze względu na mniejszą ilość treści i mniej szans na zgubienie się po oderwaniu oczu od treści), a przede wszystkim Kindle się nie zamyka, a to był główny problem z czytaniem książek podczas dziergania, więc dzięki niemu mogę łączyć te dwie czasochłonne pasje (przeplatając je dodatkowo audiobookami).

      Jeśli chodzi o kolory, to granat nie jest moim pierwszym wyborem, jednak Moina wyglądała w nim tak pięknie, że nie mogłam się powstrzymać… Jestem bardzo zadowolona i z samej włóczki jak i z jej koloru.

  5. Bardzo lubię tradycyjne książki, kocham audiobooki bp dają możliwość robienia dwóch super przyjemnych rzeczy równocześnie np. słuchania/czytania i dziergania. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad czytnikiem, ponieważ nosze książkę w torebce więc byłoby lżej…Bardzo podoba mi się granatowa włóczka, ciekawa jestem całości wyrobu.

    1. Audiobooki bardzo lubię, bo od zawsze uwielbiałam, gdy ktoś mi czytał, a tutaj dodatkowo mogę to łączyć z innymi działaniami (dzierganie, sprzątanie, gotowanie itp.)

      U mnie czytnik spowodował, że nauczyłam się dziergać i czytać jednocześnie. Od dawna dziergam bezwzrokowo, jednak tradycyjne książki się zamykają i trzeba je przytrzymywać, a drobny druk powoduje łatwe gubienie akapitów. Kindle rozwiązał ten problem, bo wielkość tekstu można dostosować, a o zamykaniu nie ma mowy 🙂 Podświetlany delikatnie ekran powoduje natomiast, że oczy się aż tak nie męczą, jak przy tradycyjnym papierze i sztucznym, górnym oświetleniu.

  6. Fajne książki i to jeszcze w całym wachlarzu technologicznym 😀 Muszę sobie w końcu kupić czytnik :)) Robótki świetne, najbardziej intryguje mnie pawi sweter. Czuję, że to będzie hit 😀 Mnie samej marzy się jakiś super żakardowy sweter 🙂 Będę podglądać :))

    1. To jeszcze nie cały wachlarz, bo czytam także na iPadzie i komputerze (zwłaszcza książki i raporty branżowe), ale dawno tam nie zaglądałam, więc nie ma informacji na ten temat w poście 🙂

      Co do pawiego swetra to też mam takie przeczucie 😀 Zresztą przy takiej ilości pracy on po prostu musi być epicki, nic innego nie wchodzi w grę! Jak uporam się z moim egzemplarzem to nie wykluczam rozpisania wzoru, więc testerki będą potrzebne… Jakby co to będę o Tobie pamiętać 😉

  7. Jejku, zawsze zazdroszczę każdemu, kto umie robić na drutach. Ja tylko szydełko niestety. Uwielbiam to, ale druty zawsze robiły na mnie wrażenie :))

    Parę projektów naraz, skąd ja to znam. 😀 A potem długo, długo nic na blogu/facebookowej stronie i nagle BUM, taaaakie efekty. 😀

      1. Na szydełku nauczyłam mnie robić ciocia, jakoś w podstawówce i przez dobrą dekadę albo dłużej wydawało mi się, że druty to dla mnie za trudne i że nigdy się tego nie nauczę. A potem wzięłam, kupiłam książkę i nauczyłam się sama, bo tak bardzo chciałam mieć ażurową, mgiełkową chustę, które robiła jedna z blogerek i na którą nie było mnie stać.
        Więc wszystko przed Tobą 🙂

        Nauczyłam się dziergać i od tego czasu nie wypuszczam drutów z rąk 🙂 Tobie też polecam przynajmniej spróbować, bo wbrew pozorom to zupełnie inne techniki i dają kompletnie różne rezultaty.

        Jeśli chodzi o Universum Metro, to my oboje z Moim Mężczyzną uwielbiamy klimaty postapokaliptyczne.