Dzierganie, przędzenie i czytanie w grudniu

Zauważyłam pewną prawidłowość – im więcej pracuję, tym więcej przędę, więc przynajmniej na tym polu mam spore postępy, w innych dziedzinach nie jest tak różowo, ale też się do przodu 🙂

collage DPIC grudzień

Dziś niestety w moim raporcie dla Maknety mało zdjęć, bo gdy przypomniałam sobie o środowym cyklu, słońca już nie było…

Aktualnie czytam:
– na Kindle „Muzyka Duszy” Terry’ego Pratchetta (72% przeczytane)
– na papierze nic, żeby się nie rozpraszać i szybciej połykać książki

Aktualnie słucham:
– „4-godzinny tydzień pracy” Timothy Ferris, postępów niestety brak
– „Sklepy cynamonowe” Bruno Szulc

Aktualnie dziergam:
– Test wzoru czapki dla Iwony Eriksson – jestem w połowie, chociaż już dawno po terminie
– Czarny sweter dla Mojego Mężczyzny – brakującego kaptura mam już ok. 1/3, muszę zdążyć do Świąt
– Kapcie z grubej wełny – wydziergałam je w weekend, teraz czekają na zszycie
– Tęczowy sweter z włóczki Tosca Light – musiałam go zacząć, gdy tylko przyniosłam tę włóczkę do domu
– Sweter 7w1z Lanagold – już kiedyś go dziergałam, ale sprułam przypadkowo gdzieś za połową
– Pled – po wakacyjnej hibernacji wracam do dziergania wykańczającego resztki ( i mnie trochę też) pledu na łóżko do sypialni, może do końca roku się z nim uporam…

Aktualnie przędę:
– batty od Danusi (pokazywane już tutaj) – na razie całość została przerobiona na włóczkę 2 ply, a teraz czeka mnie jeszcze jedno dublowanie, by uzyskać nieco grubszą włóczkę o ujednoliconej kolorystyce jedynie z kolorów. Dwa powstające kłębki zostaną wykorzystane w jednym projekcie – prostym szaliku z wykorzystaniem zygzakowatego wzoru szerwon, który podkreślony zostanie zmianą koloru w każdym rzędzie.

Myślami jestem już w Nowym Roku, bo wiele planuję od stycznia – zarówno zawodowo, jak i blogowo. Podsumowuję także powoli mijający rok, więc wkrótce powinno sypnąć postami 🙂 Na drutach i kołowrotku sporo się dzieje – ostatnie spotkanie w e-dziewiarce, było pod tym względem wyjątkowo owocne, bo wyszłam z niego z nowym projektem na drutach, głową pełną pomysłów, reklamówką pełną włóczek i pustym portfelem, bo trochę zaszalałam z zakupami 🙂 Tak czy inaczej znów chce mi się chcieć, a to najważniejsze!

Mozolnie kontynuuję rozpoczęte projekty, bo chciałabym jak najwięcej z nich skończyć jeszcze w tym roku – nie lubię zostawiać rozgrzebanych spraw na Nowy Rok, a nieukończone projekty należą do tego gatunku 🙂 Niestety wiem na pewno, że nie zdążę ze wszystkim, ale przynajmniej postaram się zrobić jak najwięcej. Okres świąteczno-noworoczny spędzę poza domem, więc muszę jeszcze zdecydować które robótki najłatwiej będzie mi zabrać ze sobą na wyjazd i w związku z tym jaki priorytet nadać poszczególnym rzeczom. Na pewno na czele listy jest Czarny Sweter dla Mojego Mężczyzny, bo będzie prezentem pod choinkę. Największą radość daje mi natomiast dzierganie najnowszego swetra z nieustannie zmieniającej się włóczki Tosca Light.

A jak tam u Was? Też podsumowujecie już stary rok i przygotowujecie się do nowego? Odczuwacie pewien przymus kończenia rozgrzebanych robótek w grudniu podobnie jak ja?

Może spodoba ci się jeszcze...

14 komentarzy

    1. Jakoś mnie nie zachwyca ta akurat opowieść, ale już prawie kończę, a Pratchett zawsze jest wart lektury 🙂

  1. Przymus odczuwam jak najbardziej, ale niezależnie od końca roku. Na święta czekam niecierpliwie, bo szykuje się sporo dni wolnych. To będzie czas z drutami. 🙂

    1. U mnie przymus dziergania istnieje permanentnie, ale pod koniec roku nacisk na kończenie rozgrzebanych projektów jest większy… U mnie w okresie świąteczno-noworocznym też zapowiada się sporo wolnego, więc pewnie też będę miała zaskakujące przyspieszenie projektowe 🙂

  2. Ja nie robię ani podsumowania roku ani postanowień na nowy rok. Ale życzę powodzenia w realizacji twoich planów

    1. Mam skrzywienie na punkcie podsumowań i planów – to ważny element mojego blogowania (i w ogóle mojego życia). Zestawienie tego, co udało mi się osiągnąć i postanowienia noworoczne dają mi mnóstwo radości – dla niektórych to pewne smutne i frustrujące zajęcia, ale ja bardzo je lubię!

  3. Przy takim obłożeniu przędzeniem, dzierganiem i czytaniem w innych dziedzinach nie może być zbyt różowo, no nijak:) Pozdrawiam serdecznie:)

    1. U mnie dobrze przede wszystkim w przędzeniu (no i w pracy, bo od niej nie mogę sobie za bardzo podopoczywać), ale za to gorzej na drutach, na blogu i w lekturach, ale dobrze, że przynajmniej bilans poztywny, bo ostatnio nie było nawet tyle (niesawno prułam na potęgę).

  4. Do końca roku chciałabym skończyć mój sweter double knitting. Mam małą nadzieję, że się uda 😀 Postanowienia zazwyczaj mi nie wychodzą, ale może się to zmieni w tym roku 🙂 Robótki bardzo ciekawe, czekam na więcej zdjęć 😉

    1. U mnie do Trzech Króli w planach: Sweter dla Mojego Mężczyzny, sweter z Lanagold 7w1, sweter cieniowany dla mnie, bo nie mogę się go doczekać, czapka testowa i szalik szewronem z własnej włóczki. Do tego alpakowy sweterek, jeśli mi zostanie odrobina czasu. Muszę przyznać więc że mam ambitne plany, ale myślę, że w domu będę mieć więcej czasu niż zazwyczaj, bo chciałabym mniej pracować w tym czasie (na urlop nie mogę sobie pozwolić, ale może chociaż trochę złapię oddech w innym otoczeniu bez miliona codziennych spraw na głowie).

  5. Tytuł książki zachęcający – może kiedyś po nią sięgnę. Co do robótek, to jak już zdążyłaś u mnie przeczytać, skupiam się na jednej, między innymi dlatego, że nie lubię mieć kliku zaczętych, bo gubię się wtedy i chciałabym robić wszystkie naraz i złoszczę się, że tak się nie da, tak jak w tej chwili na przykład, ale na szczęście wychodzę już na prostą 🙂

    1. Ja z kolei nie mogę mieć tylko jednej robótki, bo szybko się nudzę i muszę mieć „płodozmian” 🙂
      Im większa robótka tym bardziej potrzebuję odskoczni. A że ostatnio mam na tapecie prawie wyłącznie duże rzeczy, więc jest ich sporo (rozgrzebanych projektów w różnym stadium realizacji około 15, z czego aktualnie w robocie 2-3 sztuki).

  6. Miałam tyle planów do końca roku… na szczęście część z nich uda mi się jednak zrealizować, więc się nie łamię 😉
    Muszę wrócić do Pratchetta, stęskniłam się za jego stylem 😉 Jednak Malazańska Księga Poległych nie ejst najlżejszą lekturą i potrafi zdołować ;/

    1. W tym roku postanowiłam wykorzystać fakt, że wreszcie mam czytnik i nadrobić Pratchetta, bo dotychczas czytałam go chaotycznie, tak jak udało mi się dorwać książki w bibliotekach lub od znajomych. Czytam zatem książki po kolei tak jak są w cyklach i wreszcie naprawdę cieszę się serią jako całością a nie tylko jako oderwanymi od siebie zabawnymi opowiastkami.