Minimalizm – moje odkrycie

Jedna idea, która zmienia wszystko…

Koncepcję minimalizmu znam od dawna, zetknęłam się z nią po raz pierwszy 5 czy 6 lat temu dzięki nieistniejącemu już blogowi Rentiera, który pisał o niezależności. Wtedy jednak wydawało mi się, że to kompletnie nie dla mnie! Artystyczna uczelnia i zamiłowanie do rękodzieła spowodowały, że skreśliłam wtedy pomysł już na starcie ze względu na ogromną ilość otaczających mnie przydasi.

Jednak w ciągu ostatniego roku pomysły związane z minimalizacją wróciły do mnie z pełną mocą, a idea padła na podatny grunt. Z pełnym przekonaniem zaczęłam oczyszczać przestrzeń wokół siebie ze zbędnych przedmiotów, kalendarz ze zbędnych zadań, a dietę ze zbędnych kalorii 😉

Drobny kamyk pociągnął za sobą lawinę i teraz po kilku miesiącach muszę przyznać, że posprzątanie wokół siebie, a przede wszystkim w swojej głowie i sercu, spowodowało największą jakościową zmianę w moim życiu. Jakby tego było mało okazało się, że minimalistyczne idee doskonale wpisują się w mój system wartości i przekonań, że wszystko zaczęło funkcjonować jak należy, a ja wreszcie nie mam wrażenia, że ktoś sypnął piachem w tryby.

Nie mam i nigdy nie będę mieć 100 przedmiotów, ale zrobiłam w życiu miejsce na to, co ważne. Pozbyłam się rzeczy, które nie były mi potrzebne i nie dawały mi radości, powodowały natomiast, że ciągle się o nie martwiłam (niekończące się drżenie serca w kwestii moli we włóczkowych zapasach!), upychałam je po kątach, byle tylko choć trochę je schować, a w końcu często zapominałam co gdzie jest.

O ile moje wcześniejsze chomikowanie i próbowanie mnóstwa rzeczy było raczej nieświadome, o tyle wdrażanie minimalizmu to proces, który w ogólnym zarysie sobie zaplanowałam. Na przełomie 2014 i 2015 roku postanowiłam, że mam 12 miesięcy na wielkie porządki, ponieważ czeka mnie przeprowadzka i przy tej ilości gratów, którą obecnie posiadamy z Moim Mężczyną, to nawet nie chcę o tym myśleć…

Do perfekcji wciąż nam sporo brakuje, ale przynajmniej jesteśmy na dobrej drodze 🙂 A ja poczułam, że chcę podzielić się w Wami moimi odkryciami w tym zakresie, sposobami, które u mnie się sprawdziły, inspiracjami, które mnie zachwyciły oraz przemyśleniami, które przyszły mi do głowy przy okazji.

Co Wy na to? Chcecie mniej?

Może spodoba ci się jeszcze...

5 komentarzy

  1. Też jestem minimalistką. Im mniej rozpraszających bodźców, tym bardziej potrafię się skupić. I tym bardziej doceniam każdą nowość – jej kształt, smak i zapach, bo moje kubki smakowe, komórki siatkówki i neurony niezajęte innymi „zapychaczami czasu” rzucają się nań z całą zachłannością.
    Zabrakło mi tylko opisu, jak Ty do owego porządku doszłaś? Tu przydałoby się więcej 🙂

    1. O tym jak dochodziłam (i nadal dochodzę) do minimalistycznej i uporządkowanej przestrzeni można napisać książkę, a nie akapit w poście 🙂 Z pewnością jeszcze niejeden wpis poświęcę tym zagadnieniom, więc zapraszam ponownie za jakiś czas!

  2. Minimalizm to zdecydowanie coś, co lubię. Jak widzę wy też, ale wydaje mi się że przez chwilę zboczyłyście z kursu minimalizmu. Po co się rozpisywać, tworzyć długie opisy, a tym bardziej książkę. Chcesz mieć więcej minimalizmu w życiu? To go wprowadź, ogranicz rzeczy, które Cię rozpraszają i nie dają Ci żadnej satysfakcji. Tu nie trzeba dużo słów, wystarczy zacząć działać 🙂

    1. Po latach pożądania nadmiaru i przyzwyczajenia do niego trudno jest nabrać z dnia na dzień dobrych nawyków. Czasem potrzebna jest właściwa inspiracja, odpowiednia wskazówka czy trafna porada…