Moje miejsce do dziergania

Ostatnio pokazywałam Wam nowy nabytek, czyli fotel do dziergania. Jednak zachęcona przez Pimposhkę postanowiłam pokazać troszkę więcej… Oto moje miejsce do dziergania. To tutaj powstaje większość rzeczy, które podziwiacie na blogu 🙂

Miejsce do dziergania

Moje miejsce do dziergania znajduje się w salonie. Do niedawna była to niewielka kanapa z Ikea, jednak nie przepadałam za nią, ponieważ po chwili z drutami bolały mnie plecy. Nowy fotel stanął naprzeciwko niej, dostawiony tyłem do mojego ulubionego regału, który czasem pojawiał się już na blogu w roli tła. Dzięki temu pod ręką mam wszystkie drutowe i rękodzielnicze książki, które zajmują dwa boxy, mogę też do woli „natychać” się książkami o modzie oraz gazetkami robótkowymi zamkniętymi w jednym z czarnych, niepozornych pudeł. Czeka mnie jeszcze przegląd i optymalizacja zawartości szafek, szuflad i pozostałych pudeł, tak by regał stał się kreatywną fortecą.

Miejsce do dziergania

Oprócz tego w pobliżu regału stoją przezroczyste pudełka plastikowe z lepszą gatunkowo włóczką oraz recyklingowy kosz metalowy z klatki, w którym mam kłębki gorsze, stare oraz różnego rodzaju resztki. Obok niego leżą okazyjnie kupione kalendarze 2014, ot tak, jako inspiracja. Na górze regału leży jeszcze koszyk, który dostałam w prezencie urodzinowym. wypełniony włóczkami do „natychania” – leżą tam kłębki najładniejsze, najciekawsze albo takie, które pałętają się po domu bez celu. Obecnie zawartość koszyka prezentuje się następująco, ale to dość zmienna rzecz…

Koszyk natchnienia

Warto zwrócić jeszcze uwagę na dwie rzeczy ze zdjęcia – siatkę wiszącą na jednym z oparć fotela oraz intensywnie zieloną teczkę widoczną na jednej z półek. Zacznę może od od tej drugiej rzeczy – w środku, w wielu przegródkach, sklasyfikowane według typów, leżą sobie spokojnie wzory, które do tej pory wydrukowałam. Nie ma ich jakoś strasznie dużo – zazwyczaj dziergam z głowy, a jeśli już korzystam z wzorów to zazwyczaj mam je na komputerze. Jeśli jednak pojawia się papierowy wzór to ląduje w tej teczce. Mała reklamówka natomiast to mój tajemniczy sposób na biegający kłębek (nie cierpię, gdy pałęta mi się on gdzieś pod nogami). Może nie jest to rozwiązanie wyjątkowo eleganckie, jednak pioruńsko skuteczne 🙂

Na zdjęciu nie znalazły się dwa ważne elementy mojego dziewiarskiego warsztatu – eleganckie opakowanie na zestaw Hiya Hiya, które zawsze mam na podorędziu, ponieważ oprócz najczęściej używanych drutów i żyłek trzymam tam igłę do szycia dzianiny, znaczniki do drutów, nożyczki, czasem także licznik rzędów, czy jakieś podręczne szydełko. Reszta mojego dziewiarskiego arsenału, które nie jest mi niezbędna na co dzień, zajmuje szufladę w komodzie w sypialni – stoją tam dwa plastikowe kuferki wypakowane różnego rodzaju dobrami oraz trochę różnych przydasiów wrzuconych luzem. Może kiedyś przyjdzie czas, by i one ujrzały światło dzienne.  Na razie jednak pozostaje ostatni rzut oka na moje miejsce do dziergania:

Miejsce do dziergania

A ja już nie mogę się doczekać Waszych prezentacji i charakterystyk miejsc, w których oddajecie się swemu hobby. Wczoraj zachwyciła mnie opowieść Ann Drucik, teraz czekam na kolejne 🙂


Inspiracja #4
Moja odwieczna miłość – czyli warkocze. W tym roku zdecydowanie muszę włożyć więcej energii w ich zrozumienie, żeby wreszcie móc przełożyć projekty, które mam w głowie na język drutów. Wzór to Cabled Sweater, a poniższe projekt wykonała Belochka

sweter z warkoczami

Może spodoba ci się jeszcze...

6 komentarzy

    1. Oprócz tego, co widać na zdjęciach, mam jeszcze dwa spore pudła gorszych włóczek i box, w którym składuję rozpoczęte robótki. Niestety mój kącik ma ograniczoną pojemność i nie może pomieścić wszystkiego przynajmniej, ale dążę, by jednak tak się kiedyś stało. Chciałabym mieć wszystko pod ręką, w jednym miejscu 🙂

  1. Torebka dobra rzecz, ale jeszcze lepsze jest wiaderko po lodach, ciastkach czy duża puszka po słodyczach 😀

    Fajny fotel, też się zaopatrzyłam, chociaż niestety bardziej nowoczesny, a najlepszy jest zbiór na szafie 😉
    Pozdrawiam

  2. Zamiast siatek polecam papierowe torebki na prezenty (lub ze sklepów), w różnych rozmiarach. Bywają naprawdę ładne, można też dobrać kolorystycznie itp. Na kłębki podczas dziergania idealne. Upakuje się też do nich robótka z akcesoriami. No i nie wyglądają jak siatka z zakupami 😉

    Pozdrawiam, I.

    1. Próbowałam kiedyś, ale niestety chociaż wyglądają lepiej, to jednak gorzej mi się dziergało, bo kłębek się gorzej obracał.

  3. Piękny fotel, lubię meble z duszą i historią, a gdy zamarzy mi się zmiana tapicerki czy koloru drewna będę miała co robić. Nie dziergałam już wiele lat, ale warkocz jest perfekcyjny.