Czarny sweter dla Mojego Mężczyzny

Dzięki wyzwaniu 52 projektów po półtora roku walki udało mi się skończyć największą dzianinę, nad którą pracowałam dotychczas – sweter dla Mojego Mężczyzny, który waży ponad kilogram. To mój projekt 3/52, a co tam u Was?

Projekt 3:52 01

Napiszę Wam trochę o tym swetrze, bo to naprawdę długa i zawiła historia pełna zwrotów akcji… Zaczęło się dawno temu, wczesną jesienią 2013 (tak, naprawdę!), kiedy to wymyśliłam sobie, że zrobię sweter w dowód miłości dla Mojego Mężczyzny – niech ma coś z tego, że po całym domu poniewiera się włóczka, przynajmniej będzie mu ciepło 😀

Chciałam, żeby to było coś ekstra, więc długo się zastanawiałam co i jak, nawet próbki porobiłam (tak, więcej niż jedną!). No i wpadłam na genialny pomysł – zrobie sweter bezstronny! Taki, który nie ma przodu ani tyłu, prawej ani lewej strony. Idealny dla każdego faceta! Wyciągasz z szafy, wkładasz na siebie i zawsze jest dobrze! Czyż to nie genialne?

Projekt 3:52 02Wybór padł na wzór podwójnego ryżu, bo najlepiej wyglądał na próbce, dziergałam go podwójną nitką na drutach przewidywanych w sumie dla pojedynczej, więc dzianina była ciężka, mięsista i miała solidną fakturę. Podobał mi się! I to jeszcze jak!

Sweter miał być reglanem robionym od góry – nic wyjątkowego, ale taki model sprawdzi się idealnie jako sweter uniwersalny, bo z przodu i z tyłu wygląda tak samo – zaczęło się więc dzierganie, jednak przy którejś kolejnej przymiarce Mój Mężczyzna oświadczył, że dekolt jest za duży (co było prawdą), więc wiadomo było już, że trzeba będzie dorobić jakiś kołnierz i sweter jednak będzie miał przód i tył. Trudno, nie szkodzi i tak będzie fajny…

Projekt 3:52 04Po wydzierganiu korpusu przyszedł czas na rękawy i po jakimś czasie pojawił się kolejny problem – robiłam je osobno i bojąc się „syndromu drugiego rękawa” postanowiłam dziergać prosto, bez zwężania i okazały się zdecydowanie za szerokie. Trudno, musiało zostać tak jak jest, bo na myśl o pruciu takiego kawału dzianiny zrobiło mi się słabo. Mniej więcej w tym momencie sweter dostał w naszym domowym slangu ksywkę Szkaradek, a Mój Mężczyzna oświadczył, że będzie w nich chodził choćby nie wiem jak brzydki się okazał 😀

Gdyby nie ta jego niezachwiana pewność pewnie poszedłby do prucia, ale skoro tak, to postanowiłam go skończyć za wszelką cenę. Tym bardziej, że zostało już niedużo – trzeba było jeszcze coś zrobić z tym nieszczęsnym dekoltem – najpierw miał być zapinany na guziki kołnierz, ale tutaj wyszedł mój brak swetrowego doświadczenia dziewiarskiego. Najpierw zrobiłam go źle i sprułam, potem pomysł miałam dobry, tylko zawiodło wykonanie, w końcu poddałam się i postanowiłam wydziergać kaptur mając nadzieję, że to będzie najlepszy pomysł.

Projekt 3:52 03Wyszło pół na pół – kaptur świetnie pasuje do całości, jednak nie jest w 100% taki jak powinien być i musiałam się nakombinować, żeby chronił szyję przed wiatrem. Zrobiłam co mogłam, mam świadomość, że daleko temu do perfekcji i dzianina w tym miejscu źle się układa, ale trudno. Mnóstwo się przy tym projekcie nauczyłam i chociaż generalnie rzecz biorąc jest w jakiejś części obrazem mojej klęski i tego, że nie zapanowałam nad materią, to po wykończeniu w sumie nawet go polubiłam. I co najważniejsze nie jest aż tak źle jak się spodziewałam, że będzie! Zastanawiam się nawet czy latem nie spruć i nie poprawić rękawów oraz kaptura będąc mądrzejszą o aktualne doświadczenia, bo wtedy może się okazać, że to jednak będzie sweter idealny 🙂 Ale na razie powściągnę mój perfekcjonizm i pozwolę Mojemu Mężczyźnie trochę w nim pochodzić…

Dane techniczne:
Wzór: własny, reglan z kapturem robiony od góry wzorem podwójnego ryżu
Włóczka: Lanagold Alize, 100g/240m, 51% wełna, 49% akryl, 10 i pół motka w jedynie słusznym kolorze czarnym
Druty: 5,5mm Hiya-Hiya, metalowe
Uwagi: Efekt końcowy okazał się zaskakująco fajny w porównaniu do mojej katastroficznej wizji dziewiarskiej porażki, której się spodziewałam. Sweter ma swój urok, Mój Mężczyzna obiecał, że będzie go nosił, a ja zastanawiam się teraz czy po sezonie zimowym go poprawiać, bo wiem już co jest z nim nie tak, czy zostawić na wieczną rzeczy pamiątkę, a jemu w nagrodę za anielską cierpliwość do mnie mnie i moich motków zrobić coś nowego i naprawdę fantastycznego (może na wszelki wypadek jakiś gotowy wzór zamiast moich improwizacji 😉 )

Teraz czas na Was – dodajcie swój projekt oznaczony numerem 3/52. Jeśli w ubiegłym tygodniu ukończyłyście więcej niż jedną robótkę, proszę dodawajcie link tylko po jednej pracy zachowując sobie kolejne do prezentacji na przyszłość. Warto też zerknąć co zrobili w tym czasie inni – wszystkim uczestnikom będzie miło, jeśli pozaglądacie na swoje blogi i Facebooka zostawiając po sobie ślad w postaci komentarza:

PS. Jeśli chcecie się pochwalić zdjęciami z Facebooka, to aby uzyskać do nich bezpośredni link wystarczy kliknąć w datę publikacji. W innym wypadku wystarczy dodać odnośnik do posta na swoim blogu, projektu na Ravlery czy gdzie tam przechowujecie informacje o swoich robótkowych wyczynach :)

 

Na koniec jeszcze ogłoszenia parafialne – w menu z lewej strony pojawił się ponownie formularz zapisu do newslettera, jeśli chcecie mieć pewność, że nie przegapicie kolejnego wpisu podajcie tam swój adres mailowy, wówczas powiadomienie o publikacji trafi wprost do Waszej skrzynki 🙂 Możecie też polubić mój fanpage na Facebooku – tam zazwyczaj nowości i zapowiedzi pojawiają się najszybciej…

Fretki na do widzenia – Hrabina, która postanowiła nie wstawać w taki dzień jak dziś 🙂

fretka Hrabina

Może spodoba ci się jeszcze...

22 komentarze

    1. Jestem z niego zadowolona, co biorąc pod uwagę przygody po drodze zadziwia nawet mnie samą 🙂

    1. Sweter ma swój urok – muszę to przyznać. Kojarzy mi się z magicznym średniowieczem z książek Sapkowskiego czy Tolkiena i kolczugami, które wtedy były w modzie 🙂 Wprawdzie Szkaradek chroni przed zimnem, a nie przed mieczem, ale i tak jest fajny i klimatyczny. Chodzą też słuchy, że wyglada jak szata mistrza Jedi z Gwiezdnych wojen, więc ku zaskoczeniu wszystkich okazuje się zupełnie bliski perfekcji…

  1. Świetny i to mało powiedziane. Ja mam za sobą tylko jedno swetrzysko i dobrze pamiętam jak się przy nim męczyłam. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni 🙂

    1. Swetrzysko męskie mam za sobą tylko jedno (widoczne powyżej), jednak już mnie korci, żeby zrobić Mojemu Mężczyźnie coś nowego. Kobiecych sweterków i bluzek wydziergałam już kilka i szło to szybciej i bardziej gładko… Nauczyłam się dużo, więc przy kolejnej próbie powinno pójść lepiej 🙂

    1. Daj spokój – ja najpierw pokazywałam w tym roku czapkę a potem kapcie 🙂 A to robótka, która ciągnęła się za mną od 2013 roku, więc wyzwanie mnie tylko zmobilizowało, żeby przerobić ostatnie oczka, z którymi nie zdążyłam w ubiegłym roku.

  2. Ten sweter ma swój urok, przypomina mi lata młodości, kiedy panowie obnosili się z duma ze swetrami wydzierganymi przez kochające kobiety – to był prawdziwy szpan mieć ręcznie zrobione swetrzysko – i to im bardziej toporne tym było modniejsze 🙂

    1. No, to prawda 🙂 Teraz niestety przedmiot wykonany z miłością i w dowód miłości częściej jest powodem kpin i żartów niż zachwytu, ale Mój Mężczyzna już przekonał się o wyższości czapek zrobionych przeze mnie nad tymi sklepowymi, mam nadzieję, że ze swetrami też tak będzie. A Szkaradek idealnie pasuje do wzorca swetrzyska topornego i w koniec końców naprawdę mu (i mi w sumie też) się podoba 🙂

  3. He, he, skąd ja znam takie swetrowe perypetie:) Ale ja mam lepsze rekordy, sweter zaczęty dla mojego pana leżał z 10 lat, w końcu się poddałam i sprułam 🙂 Ale gdybym wtedy robiła sweter taki jak Twój, to pewnie pod naciskiem zostałby szybko skończony, stylowy jest 😀
    Teraz zawzięcie uczę się robienia swetra bezszwowego dla siebie, bo gotowe wzory niestety na mnie nie pasują. Ten rok będzie dla mnie rokiem udanego swetra, takie mam postanowienie. A na razie mam serwetę.

    1. Rok Udanego Swetra <3
      U mnie w sumie ubiegły można byłoby uznać za taki - bo chociaż dziergam od dość dawna na sweter długo brakowało mi odwagi i cierpliwości, a w zeszłym roku zrobiłam pierwszy chyba w lutym i tak to potem poszło kończąc się chyba na sześciu 🙂 Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok, potem to już samo idzie...

  4. Swetrzysko imponujące…i nie żaden tam szkaradek:)Jest świetny!
    Ja na okazję wielką,czyli Twoje wyzwanie odgruzowałam swojego bloga:)))
    Mimo ,że parę projektów już w styczniu powstało to skarpeciochy zaliczę jako 1/52,moze do końca stycznia dobiję do nr. 3:)))
    http://wydzierganemysli.blogspot.com/

    1. Cieszę się, że moje wyzwanie motywuje też innych. Powrót do blogowania zawsze na plus 🙂

  5. Scieg ryżowy przypomina mi jak się uczyłam drutami posługiwać, to ścieg, na którym uczyłam się już konkretnie dziergać to i owo. Lubię ten ścieg.
    Co do ogromniastych swetrów męskich to zrobiłam tylko jeden … powiedziałam sobie wtedy ,,nigdy więcej,, 🙂 Podziwiam Twoją pracę!
    Tak na marginesie – zmotywowałaś mnie do pracy w temacie ,,włóczka druty i szydełko(i dziewiarska maszyna),, … dziękuję 🙂

    1. Ryż jest bardzo monotonny i powolny, prawdziwa medytacja 🙂 A do tego efekt jego wykorzystania bardzo mi się podoba… Uwielbiam takie proste i charakterystyczne sploty! Co do swetrzysk, to mi teraz czegoś brakuje, jak skończyłam Szkaradka – wezmę się za pled na łóżka do sypialni, bo wiążę z tym konkretnym projektem duże plany i nadzieje (pozbycie się większości najgorszych włóczek), ale potem na pewno powstanie jeszcze jakiś sweter dla Mojego Mężczyzny 😀

    1. Spokojnie, rzutem na taśmę to by było w niedzielę o 23:50, a Ty miałaś jeszcze spory zapas. Rękawki świetne – muszę przyznać że zrobienie ich bez dziur na kciuki jest po prostu genialne w swej prostocie! Muszę sobie takie zrobić!

  6. W kwestii prowadzenia bloga jestem gdzieś na etapie kamienia łupanego,udało mi się jednak dodać link:)))