Pamiętacie jeszcze moje plany twórcze na 2014 rok? Wśród nich była realizacja 6 tematów programu Fiber Factor w dwumiesiecznych etapach. Oto pierwszy post prezentujący moje postępy w tym temacie wraz z krótkim wyjaśnieniem i garścią przemyśleń.
Na początek zapowiedź, która powinna was skonfudować 🙂
Muszę zacząć od tego, że gdy usłyszałam jakie wyzwanie stanęło przed uczestnikami już na samym początku drogi, to złapałam się za głowę. Jak pokazać swoje życie w jednym projekcie? Jak upchnąć w dzianinie wszystko co jest dla nas ważne, co nam się podoba, co lubimy i czego nienawidzimy? Jak skompresować siebie i całą swoją osobowość do kilku tysięcy oczek? Jak ja mogłabym to zrobić?
Od tej chwili minęło kilka miesięcy, bo Fiber Factor zdążył się już za oceanem zacząć i skończyć zanim ja się za to zabrałam, jednak ten temat nie dawał mi spokoju. Postanowiłam zatem się z nim zmierzyć. Jako, że wyzwania traktuję bardzo luźno, więc z wymagań wobec uczestników programu u mnie został tylko tytuł i ogólne przekonanie, że muszę zamienić siebie w jeden dziewiarski projekt.
To naprawdę było wyzwanie! Męczyłam się długo nad koncepcją, a wybawienie przyszło niespodziewanie, od razu w postaci gotowego, kompletnego pomysłu.
Moim projektem na wyzwanie Fiber Factor będzie otulacz, bo to ostatnio mój ulubiony element dziewiarskiej garderoby zarówno do noszenia jak i do dziergania. Po drugie projekt będzie różnorodny, bo to najważniejsza cecha mnie jako osoby. Po trzecie będzie złożony z próbek i kawałków, bo to właśnie małe formy najlepiej do mnie pasują, a dodatkowo wpisuje się to w ideę recyklingu, która jest mi ostatnio bardzo bliska. Siłą rzeczy projekt będzie zawierał mnóstwo różnych fragmentów, często wspomnienia poprzednich robótek, bardzo stare kawałki dzianin, które ostatecznie nie zostały nigdzie wykorzystane, a także trochę prób różnych technik oraz kilka rzeczy, których nie lubię, ale jakoś nie potrafiłam ich wyrzucić. Na dodatek projekt ten będzie niesamowicie kolorowy i będzie składać się z próbek o wszystkich możliwych fakturach, co jest moim małym dziewiarskim fetyszem. Wykorzystam w nim włóczki nowe i stare, piękne i brzydkie, luksusowe i najtańsze, kupione i otrzymane w prezencie, grubaśne i cieniusieńkie. No i na koniec będzie to także wspomnienie po nieistniejących robótkach, bo wiele spośród nich wróciło do postaci kłębków czy zmieniło przeznaczenie, jednak zostały po nich pracowicie dziergane próbki i wzorniki…
Będzie to z pewnością najbardziej szalony projekt, jaki kiedykolwiek zrobiłam i muszę Wam powiedzieć, że on jeszcze tak na prawdę nie powstał, a już wiem, że będzie wspaniały i będę go uwielbiać. Otulacz ma mieć około 120 cm długości i około 50 cm szerokości. I tutaj mam pytanie do bardziej doświadczonych dziewiarek – czy takie wymiary będą dobre? Chciałabym mieć obszerny otulacz, który będę nosić na płaszczu, zawijany na 2 lub 3 razy, tak by grzał zarówno szyją, jak i ramiona.
Przy okazji zapraszam chętnych do dołączenia do mojego wyzwania – szczegółowa rozpiska tematów znajduje się noworocznym wpisie, do którego link znajdziecie na samym początku tekstu. Może ktoś miałby ochotę pobawić się ze mną i postawić przed sobą dziewiarskie wyzwania w 2014 roku?
Inspiracja #13
Dziś w ramach inspiracji jeden z projektów, który czytelnikom bloga jest już znany, ponieważ pracuję nad nim sukcesywnie od ubiegłego roku – chodzi oczywiście o quilt pszczelarza. Idalenie pasuje mi do dzisiejszego tematu…
2 komentarze
CUDEŃKO, ale jak zrobić?
Jeśli chodzi o quilt to składa się on z regularnych sześciokątów wypełnionych ociepliną pomiędzy dwoma warstwami dzianiny. Stąd efekt trójwymiarowości gotowego pledu. Gotowe heksagony po prostu zszywa się ze sobą i już 🙂
Jeśli chodzi natomiast o mój otulacz z próbek i kawałków, to przeszukałam wszystkie zakamarki, znalazłam różne fragmenty dzianin i czeka mnie wkrótce blokowanie, chowanie nitek, a w końcu układanie ich w regularny kształt przypominający szal a potem zszycie wszystkiego ze sobą.